Kreatywność to również umiejętność inspirowania się innymi – dlatego w tym artykule przedstawiamy dwójkę artystów – Sylwię Bombę i Marka Madeja.
Autorka: Sylwia Bomba – Ilustratorka i koncept artystka, laureatka prestiżowych konkursów ilustratorskich, współpracowała m.in. ze studiami Disney i Pixar, a także takimi markami jak Coca-Cola, Barbie, Looney Tunes i Chupa Chups.
DY: Jak się nauczyłaś tego, co potrafisz? Od czego najlepiej zacząć?
Sylwia Bomba: Kiedy człowiek odkrywa w sobie zamiłowanie do danej dziedziny, rodzi się w nim kreatywność. Pobudza ona nasze ambicje i wszędzie szukamy ich ujścia. Nawet jeśli nie mamy szans na wymarzone studia lub jesteśmy za młodzi na niektóre kursy, zaczynamy przemeblowywać swój wszechświat, by sięgnąć gwiazd. Człowiek najwięcej uczy się poprzez samodoskonalenie. Kiedy poczułam, że wiem, co chcę robić w życiu, nie miałam w pobliżu idealnych szkół czy kursów, by się rozwijać. Byłam jeszcze dorastającym dzieciakiem. Co zatem mogłam na malutkim osiedlu w małym mieście? Sięgałam po książki, internet, wiedzę historyczną o sztuce. Wszystko po to, by zrozumieć, co kierowało wszystkimi znanymi nam artystami. Szkicowałam na papierze, a jak się kończył, to na drewnie, malowałam obrazy na ścianach u dziadków, przemalowywałam stare krzesła – robiłam wszystko, co mogło poszerzyć moje wyczucie koloru i wrażliwości na sztukę. Nie ograniczałam się do standardów. Szkicowałam na żywo na rynku, obserwowałam każdą sekundę życia wokół mnie. Nie ma idealnego przepisu na start – trzeba po prostu postawić ten pierwszy krok. Samemu. Nikt go za nas nie zrobi. Ważną rolę odgrywają systematyczność i konsekwencja. Najwięcej sukcesów odnieśli ludzie, którzy się uczyli sami, na własną rękę. Dlaczego? Bo ci, którzy mają wszystko podane na tacy, nie znają smaku potu, łez i pokory. To wszystko sprawia, że nie są w stanie walczyć o to, co otrzymali od losu. Im więcej przeszkód, tym wyżej się wzniesiemy, kiedy będziemy gotowi latać. Upadki też się zdarzają, nawet najlepszym. Jest to część procesu nauki i powinniśmy zawsze być na to gotowi. Zaczynanie czegoś drugi raz uczy nas spostrzegania świata z innej perspektywy. Wszystko ma swój cel, nic nie dzieje się przypadkiem.
DY: Co cię inspiruje? Jak rozwijasz swoją technikę?
SB: Moim głównym napędem do tworzenia są emocje i wspomnienia. One motywują mnie do przelewania wszystkiego w kolor i kształt. Czasem do inspiracji wystarczy dobra muzyka, natura lub lektura dotycząca historii sztuki. W pracy zawodowej trzeba być zawsze zorganizowanym, by wysłać skończoną prace w terminie. Obowiązkowość jest niezwykle ważna, jednak nie ważniejsza niż umiejętność wyważenia ciężkiej pracy i odpoczynku. Przepracowanie jest równie złe jak lenistwo. Przed konkretną pracą trzeba wyznaczyć sobie czas na relaks i inspiracje – gorącą herbatę i klimatyczną muzykę. Wszystko nastraja i przygotowuje do przeczytania briefu i otworzenia nowego rozdziału. Potem następuje praca i skupienie. Pierwsze szkice na papierze, zarysy scen, postaci – opracowanie ich charakteru, możliwości. Kiedy pomysł nabiera kształtów i sensu, przenoszę go na komputer i zaczynam dopieszczać każdy szczegół projektu. Elastyczność jest niezwykle ważna – umiejętność używania sztuk cyfrowych na zmianę z tradycjnymi pomaga w procesie tworzenia. Najważniejsze, żeby nie bać się doświadczać. Każdy nowy projekt powinien być kolejną możliwością doświadczenia czegoś nowego, co pozwoli nam czasem wyjść z naszej strefy komfortu.
Marek Madej – ilustrator, artysta koncepcyjny, pracuje dla CD Projekt RED. Wcześniej pracował m.in. nad Melancholią Larsa von Triera i The Lost Town of Switez Kamila Polaka.
DY: Jak się nauczyłeś tego, co potrafisz? Jak wypracowałeś swój własny styl?
Marek Madej: Pierwszą rzeczą potrzebną do tego, żeby czegoś się nauczyć, jest fascynacja. Coś, co sprawi, że będzie nam się chciało danym tematem zajmować każdego dnia. Można oczywiście się też do czegoś zmusić lub spróbować wypracować rutynę, ale do tego potrzebny jest jakiś konkretny cel. W uczeniu się rysunku najważniejsza jest powtarzalność, która wypracowuje między innymi koordynację oko–ręka. Najprościej ujmując, nieważne, czego chcielibyśmy się nauczyć – pierwszym krokiem będzie podjęcie działania. Na początku rysowałem postacie z ulubionych animacji i komiksów. Potem przyszło rysowanie ze zdjęć. Ćwiczenia z martwej natury. Poza samym rysowaniem istotne jest też zgłębianie i rozumienie teorii. Lepiej skupić się na pojedynczych tematach, niż próbować nauczyć się wszystkiego naraz. Jest tego najzwyczajniej za dużo. Nieważne, od czego się zacznie.
Gdy odkryłem malarstwo cyfrowe i dostałem swój pierwszy tablet, nie było – tak jak teraz – bardzo łatwo dostępnych w sieci informacji. Dzisiaj wystarczy wejść na Youtube, aby znaleźć film, w którym ktoś wytłumaczy nam dowolny temat. Największym problemem jest selekcja i wybór najlepszego materiału. W moim przypadku uczenie się w tamtym momencie sprowadzało się do dzielenia się pracami w sieci i czytaniu komentarzy z uwagami. Informacje w sieci związane z malowaniem były bardzo znikome i nie zawsze wartościowe, a jakość książek o rysunku też pozostawiała wiele do życzenia. Nie przeszkadzało mi to oczywiście w czerpaniu z wszelkich dostępnych materiałów. W byciu samoukiem największym wyzwaniem jest znalezienie właściwego źródła wiedzy. To, że uczyłem się w głównej mierze sam, sprawiło, iż popełniałem wiele błędów lub niektóre rzeczy robiłem niewłaściwie. Dzisiaj moja praca nie polega tylko na rysowaniu czy malowaniu cyfrowo. Moim głównym zajęciem jest przede wszystkim projektowanie wizualnych aspektów gier. Wiąże się to z wieloma umiejętnościami i wiedzą z różnych dziedzin. Rysunek jest po prostu narzędziem, którego używam do projektowania.
DY: Jak rozwijasz swoją technikę?
MM: Jestem przede wszystkim ciekawy świata. To pomaga także w eksploracji w obrębie własnej techniki. Staram się podchodzić do każdego projektu indywidualnie i przy okazji – jeśli tylko mogę – eksperymentuję. A gdy nie ma na to miejsca, staram się zastosować taką metodę pracy, która będzie najbardziej efektywna.
Ciężko jest robić daną rzecz za każdym razem w ten sam sposób i oczekiwać, że rezultaty będą inne. Oczywiście w kwestiach rysunkowych można wypracowywać sprawniejsze posługiwanie się rysunkiem, ale tutaj też potrzebna jest analiza własnej pracy i próba odpowiedzenia sobie, co tak naprawdę w danym projekcie moglibyśmy zrobić lepiej. Czasem warto zapytać o opinię kogoś innego. Taka osoba prawdopodobnie zwróci uwagę na elementy, o których nie pomyśleliśmy w trakcie pracy. W przypadku moich prywatnych projektów lubię czasem wrócić do pracy po przerwie. Pozwala mi to nabrać dystansu do własnej twórczości i dzięki temu poprawić błędy, na które nie zwróciłem uwagi w trakcie powstawania projektu.