Strona główna Blog Strona 19

Gry to coś więcej

0

Gry to medium naszych czasów. Kiedyś adresowane głównie do dzieci i młodych, już dawno zdążyły dorosnąć. Potrafią być bardzo inteligentne i wielowymiarowe, podejmować poważne tematy, pokazywać złożoną rzeczywistość. Bywają światem, do którego uciekamy od naszej codzienności, a nawet takim, który preferujemy.

Przeciętny gracz – rzecz jasna chodzi o gamera, a nie osobę, która gra na przykład w szachy – ma 35 lat. Gra, od co najmniej 13 lat. Jest w gronie ponad 1,3 miliarda osób, które w ten sposób spędzają swój wolny czas. I chociaż gry przez wielu ciągle są postrzegane jako strata czasu i bezsensowna rozrywka, to każdego roku fanów tej aktywności przybywa, a rynek gier odnotowuje coraz większe dochody. Powstają muzea gier, organizowane są wystawy concept artów, prowadzone są badania nad tym zjawiskiem, mówi się już nawet o całym pokoleniu gamerów czyli osób, które dorastały regularnie grając. Gry to nie tylko element współczesnej kultury – gry zaczynają w tej kulturze dominować.
mc7

Według Erica Ziimmermana – twórcy gier, artysty, wykładowcy game designu – wiek ludyczny, w którym żyjemy, zdefiniowany będzie właśnie przez gry. Dlatego według niego „bycie „piśmiennym” w naszych czasach wymaga również „piśmienności w obszarze gier”. I dalej: „Im więcej ludzi naprawdę zaangażuje się w granie, tym bardziej (…) zacierać się będą granice między graczami a twórcami gier.”

ERA TWÓRCÓW

Żeby tworzyć gry, trzeba po pierwsze porzucić skąd inąd wygodną pasywność odbiorcy, wykroczyć poza swoją strefę komfortu i ruszyć w kierunku aktywnego udziału. Co to dokładnie oznacza? Patryk Grzeszczuk mówi wprost:

„Jeżeli chcecie robić gry, jeżeli lubicie gry, jeżeli chcecie być częścią tego całego środowiska, zastanówcie się, co się wam w nim podoba. Czy to jest grafika, czy mechanika, muzyka, czy cokolwiek innego. I po prostu zacznijcie to robić. Narzędzia są na wyciągnięcie ręki.”

Jakie uniwersum chcesz współtworzyć i jaką jego część? Jaką historię pragniesz opowiedzieć, wykorzystując język gier? Różnorodność tematów jest równie nieograniczona jak różnorodność naszych osobistych doświadczeń i fantazji.

Innymi słowy można inaczej niż GTA czy Call of Duty. Gry promują konkretny sposób patrzenia na świat – często koncentrują się na śmierci i przemocy, wykorzystują klasyczny podział na dobrych i złych (albo mniej złych i bardziej złych), pokazują spolaryzowany świat. Ale jest to tylko jeden obraz rzeczywistości, a są też inne narracje. Można zaprosić graczy do zupełnie innego doświadczenia. Możliwości są praktycznie nieograniczone.

Pomaganie bez granic – wywiad z Anną Alboth

0

Anna Alboth to dziennikarka i autorka podróżniczego bloga „The Family without Borders”. Jest to w chwili obecnej największy blog o rodzinnym podróżowaniu, a także jeden z najbardziej wpływowych blogów w Polsce gromadzących wokół siebie fajną, zaangażowaną społeczność. Właśnie tę społeczność udało się Annie poruszyć w czasie pomocowej akcji dla uchodźców w Berlinie. Okazało się, że przy pomocy Facebooka daje się w kilka dni zarazić entuzjazmem setki ludzi w kilkudziesięciu miejscach w Polsce i zrobić razem coś dobrego.

Bez granic – co to dla Ciebie znaczy?
To znaczy, że jak się chce, to się da. I możemy tu mówić o wszystkim – zmianie pracy, przeprowadzce do innego kraju, dalekich podróżach, nawet z małymi dziećmi albo pomocy innym. Wymówki są ogólnodostępne na całym świecie: „nie mogę, bo mam dzieci”, „chciałbym pomagać, ale przecież uchodźcy są daleko”. Oczywiście, że są granice – na świecie i w naszym życiu! Ale jest ich o wiele mniej, niż nam się wydaje. I ja lubię zdawać sobie z tego sprawę.

Gość Inność – opowiesz coś o tej akcji?

Podróżując po całym świecie z moją rodziną, doświadczaliśmy gościnności wszędzie. Nawet w miejscach, w których ludzie nie bardzo mieli się czym dzielić, bo tak niewiele posiadali. Kiedy rok temu do Berlina przyjechali uchodźcy w większej liczbie niż dotychczas, kiedy spali na ulicach, poczułam, że moim obowiązkiem jest ich ugościć. Zaprosiliśmy do domu trzech uchodźców. Najpierw chcieliśmy przyjąć rodzinę, bo też mamy dzieci, zabawki, odpowiednie warunki. Ale okazało się, że rodziny dostawały pomoc najszybciej, a samotnych mężczyzn ludzie się bali. My się nie baliśmy. I za sprawą codziennych rozmów z nimi, wpadłam na pomysł większej akcji – zbiórki śpiworów. Jesień w Berlinie była zimna i tysiące ludzi marzło na ulicach. Udało nam się wykorzystać siłę bloga, dotarliśmy do dużej liczby Polaków i w kilkanaście dni zawiązało się kilkadziesiąt wolontariackich zbiórek. Zebraliśmy ponad 3000 śpiworów. Z czasem doszły do tego zimowe ubrania i buty (70 samochodów), kosmetyki, zabawki, stare laptopy. Akcja była potrzebą chwili, ale okazało się, że ta chwila wciąż trwa.

alboth

Strach przed innością jest bardzo powszechny – jak go przekraczać?

Mnie się wydaje, że strach zawsze bierze się z braku wiedzy i doświadczeń. Zdobywajmy więc i jedno i drugie! Spędźmy czas rozmowa z „innym”, czy to będzie człowiek w innym niż my wieku, człowiek niepełnosprawny czy właśnie z innego kraju. Pobądźmy z nim chwilę, posłuchajmy, co ma do powiedzenia. Zachęćmy do tego dzieci. Można odwiedzić mistrzostwa w tańcu na wózkach czy kościół inny niż nasz. To z tych proaktywnych rzeczy… A do tego warto jest opierać się na mądrej wiedzy, rozpoznawać, co w internecie ma wartość, a co jest publikowane dla klików. Jak mnie ktoś pyta o pełne agresji filmiki z uchodźcami, pytam go: „A czy ty to widziałeś? Czy znasz takiego? Czy doświadczyłeś czegoś takiego?” Jeśli nie, zapraszam do mnie do domu, tu możesz zadać nurtujące cię pytania („Dlaczego faceci uciekają z Syrii?”, „Skąd mają dobre telefony?” itp., itd.) Syryjczyk, którego goszczę, z pewnością na wszystkie chętnie odpowie.

Kim dla Ciebie jest uchodźca?

To ktoś, czyjej sytuacji nawet nie potrafię sobie wyobrazić, bo to nie mieści się w głowie dziewczyny szczęśliwie urodzonej w stolicy europejskiego kraju. Dziewczyny, która zawsze miała co jeść i skończyła studia. Bycie zmuszonym, żeby opuścić swój kraj, jest zawsze tragedią. I według mnie powód tak naprawdę nie robi większej różnicy. Nie jest ważne, czy ktoś jest ścigany za religię, czy ucieka przed zemstą rodzinną, czy „tylko” nie ma za co utrzymać rodziny i jego dzieci powoli umierają z głodu. Droga, którą ci ludzie muszą pokonać, i która jest doświadczeniem większości uchodźców, którzy trafili do Berlina, to kolejna tragedia. „Którą córkę włożę na łódź? Czy zabiorę siostrę w ciąży czy może starą babcię?” Nawet nie mam prawa roztrząsać tych dylematów. A potem nowe życie. To dopiero wyzwanie. W tej chwili jesteśmy świadkami pierwszego roku „naszych” uchodźców w Niemczech czyli kraju dość przyjaznym uchodźcom. I to jest dramat.

alboth2

Do pomocy innym wykorzystujesz swoją popularność, którą zbudowałaś przez lata. A co może zrobić zupełnie anonimowy nastolatek?

To prawda, że blog bardzo nam pomógł. Ale każdy może albo przyłączyć się do większych inicjatyw, albo zrobić coś wśród swoich znajomych. Kontaktowali się ze mną uczniowie z małego gimnazjum, którzy zaangażowali rodziców i nauczycieli i zrobili małe cuda. Pomoc nie musi być od razu ogromna – byleby była. Taką chęcią pomocy bardzo łatwo zarazić. Nasz blog jest popularny, ale nigdy bym nie przypuszczała, że akcja aż tak się rozrośnie i będzie trwała już prawie rok.

Jesteś adresatką dużej dawki hejtu. Jak sobie z tym radzisz? Nie czujesz się zniechęcona?

Hejt rośnie z miesiąca na miesiąc. Na początku to były anonimowe komentarze pod tekstami w necie, potem wiadomości na Facebooku z fałszywych kont, teraz zdarzają się nawet telefony z niezastrzeżonych numerów. Nie jest to łatwe. Ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że robię coś ważnego i wartościowego, więc w jakiś sposób mnie to nie rusza. Jednak kiedy mam gorszy dzień i słyszę przez słuchawkę „A niech ci zgwałcą dzieci!”, a potem spędzam długie godziny na policji, to oczywiście, bardzo to przeszkadza.

Właśnie wydałaś książkę „Rodzina bez granic w Ameryce Środkowej”. Podróżujesz, działasz społecznie, prowadzisz bloga, jesteś obecna w mediach społecznościowych. Jakie masz plany na najbliższą przyszłość?

Odpowiadam na te pytania z Madagaskaru. Spędzimy miesiąc tutaj, podróżując, jak zwykle, blisko ludzi. Potem wracamy, bo Hania we wrześniu musi wrócić do szkoły. Zrobimy następną zbiórkę i piknik, tym razem dla pań uchodźczyń. Na ferie jesienne mamy w planach Tadżikistan. Fajnie by było, gdyby książka dostała się w ręce młodych rodziców, ale także ludzi, którzy dopiero planują dzieci, bo ich właśnie chcieliśmy zarazić tym „bez granic”. Pokazać, że bez problemu można połączyć życie młodego, zaangażowanego podróżnika i odpowiedzialnego, wciąż ciekawego świata rodzica. Bo dzieciaki tylko wzbogacają życie, a nie ograniczają. Tak samo jak podróżowanie!

Dziękujemy!

Seksting – czemu nie?

0

Wszyscy znamy takie historie – chłopak prosi dziewczynę o „odważną” fotkę. Dziewczyna ją wysyła, a potem jej intymne zdjęcie trafia do znajomych i nieznajomych w szkole oraz do sieci. Szczegóły bywają różne. Czasem wymiana zdjęć następuje w początkowej fazie relacji, na etapie flirtu i poznawania, czasem jest elementem budowania bliskości i eksplorowania seksualności w związku, który już trwa. Zdjęcie może zostać upublicznione przez przypadek albo w wyniku zamierzonego działania. Zdarza się, chociaż zdecydowanie rzadziej, że to dziewczyna inicjuje wymianę takich zdjęć.

Niektórzy z nas nie tylko o tych historiach słyszeli, ale również w takich albo podobnych uczestniczyli. Badania pokazują, że co dziewiąty z was wysyła swoje nagie zdjęcia/filmy, a co trzeci takie materiały otrzymuje. Seksting – bo o tym właśnie mówimy – to przesyłanie lub wymiana wiadomości, zdjęć lub filmów o charakterze seksualnym (nago lub prawie nago) za pośrednictwem telefonów komórkowych lub internetu. Według nastolatków seksting jest zjawiskiem powszechnym, stał się elementem codzienności i funkcjonuje jako aktywność z kategorii „wszyscy to robimy” – nie zaskakuje ich ani nie oburza.

Natomiast z całą pewnością zaskakuje i niepokoi dorosłych. Bo konsekwencje sekstingu potrafią być bardzo poważne. Kiedy podejmujesz decyzję o wysłaniu swojej erotycznej fotki, to:
– tracisz nad nią kontrolę i ryzykujesz, że twoje zdjęcie trafi do internetu, a nawet na serwisy pornograficzne. Nawet jeśli odbiorcą jest osoba, której ufasz i co do której jesteś pewien/pewna, że nie upubliczni twoich zdjęć, włamania na konta oraz do telefonów zdarzają się częściej niż myślisz. Nie wiesz również, jak zachowa się ta osoba, kiedy się rozstaniecie albo pokłócicie. Upublicznianie intymnych materiałów byłej partnerki/partnera jest tak powszechne, że dorobiło się swojej osobnej nazwy – „revenge porn”.
– narażasz się na niebezpieczeństwo związane z szantażem – jeśli zdjęcie trafi do osoby, która ma złe zamiary, może, grożąc upublicznieniem zdjęcia, próbować uzyskać od ciebie dodatkowe materiały erotyczne albo pieniądze.
– ryzykujesz konsekwencje emocjonalne i narażasz się na przemoc rówieśniczą (online i offline) w przypadku upublicznienia zdjęcia. Czy warto ryzykować?

Szkoła czy biznes? – wywiad z Karolem Karczewskim

0

Karol Karczewski – założyciel i team leader grupy Lime Devices, rocznik ’98. Współtworzył projekty w dziedzinach: internet of things, robotyka, security, smart things. Prelegent na konferencjach technicznych oraz biznesowych, wystawca na targach międzynarodowych, m.in. Maker Faire Rome 2014, 2015.

Zacząłeś programować w wieku 9 lat, jak się tego nauczyłeś?

Karol Karczewski: Od zawsze ciągnęło mnie do komputerów. Pierwszy komputer w domu pojawił się, gdy miałem chyba 3 lata i już wtedy rodzice mieli problem z tym, że ciągle go włączałem. Wezwali informatyka, ten ustawił hasło w BIOSie, tak że jedynym sposobem na uruchomienie komputera było wpisanie na klawiaturze słowa „start”. Opanowanie tego zajęło mi tydzień, chociaż nie znałem jeszcze liter ;). Poznawałem komputer, jego możliwości, zawsze byłem po prostu ciekawski. Któregoś dnia wpisałem w Google’u „programowanie”, wyskoczył mi język C++ i zacząłem się uczyć. Złapałem bakcyla, testowałem różne języki i powoli przerodziło się to w moją pasję.

Od tworzenia stron internetowych jeszcze w szkole podstawowej do własnej firmy w liceum. Jakie były najważniejsze etapy na tej drodze? Czym zajmuje się Lime Devices?

KK: Takich kamieni milowych było kilka. Pierwszym na pewno było to, że zacząłem programować. Potem przerzuciłem się na projektowanie elektroniki cyfrowej, co jest też ściśle związane z programowaniem. Ważne było poznanie znajomych, którzy z czasem stali się współzałożycielami i wspólnikami. Najważniejsze jednak było uświadomienie sobie, że dojrzeliśmy do tego, aby skomercjalizować naszą pasję, że mamy wystarczająco dużo doświadczenia, aby zamieszać trochę na rynku. Lime Devices jest grupą zajmującą się rozwiązaniami z zakresu hardware&software. Przekładając to na bardziej pospolity język, projektujemy elektronikę. Wcześniej realizowaliśmy także zlecenia dla innych firm, w tym momencie skupiamy się tylko i wyłącznie na pracy nad naszym produktem którym jest Motee – modularny system do budowy robotów dla średniozaawansowanych użytkowników.

Prowadzenie firmy, udział w konferencjach, targach, spotkaniach – jak łączysz biznes z nauką?

KK: Od razu muszę zaznaczyć, że nie jest to proste. Może inaczej, jest to wyjątkowo trudne. Nauka w dobrym liceum jest w stanie wypełnić czas przeciętnego nastolatka w stu procentach. Ja w takim razie pracuję na dwieście procent :). Staram się łączyć naukę z biznesem, ale często bywa to niemożliwe. To są dwa kompletnie odmienne światy, w których na co dzień żyję. Na ile jest to możliwe, staram się zajmować biznesem w godzinach wieczornych i nocnych, ale spotkania, konferencje czy wyjazdy służbowe odbywają się także w dzień. Nie ukrywam, mam chyba najwięcej nieobecności w klasie :). Mało śpię. Nie jest to zgodne z moimi potrzebami, bo zawsze lubiłem spać dużo, ale ograniczyłem sen do 4-5 godzin na dobę. Wiem, że nie jest to zdrowe rozwiązanie, ale ciężko wypracować lepszą możliwość. A pracować kiedyś trzeba.

limedevices

Czy szkoły powinny uwzględnić w programie naukę kompetencji biznesowych, przedsiębiorczości, umiejętności przywódczych?

KK: Nie da się nauczyć prowadzenia biznesu w szkole, mówią to nawet studenci zarządzania. Tutaj nauka polega na podejmowaniu decyzji i wyciąganiu wniosków z popełnionych błędów. Wprowadzenie do szkół przedmiotu związanego z biznesem na pewno nie spowoduje, że wszyscy staną się przedsiębiorcami. Bardziej skupiłbym się na wprowadzeniu większej harmonii pomiędzy edukacją i biznesem. Warto pokazywać uczniom, że można coś zrobić i dać im realną szansę, żeby spróbowali.

Masz 18 lat. Z jaką reakcją na swoje osiągnięcia spotykasz się najczęściej?

Zwykle z bardzo pozytywną. Oczywiście, są wyjątki, kiedy nie jestem traktowany poważnie, ale najczęściej jestem traktowany na równi z rozmówcami, którzy zwykle mają 30-50 lat, żonę i dzieci ;). Nie mam też problemów w kontakcie z rówieśnikami, chociaż muszę przyznać, że ostatnio częściej obcuję z przedsiębiorcami, inwestorami i generalnie dorosłymi, dojrzałymi ludźmi niż ze znajomymi. Staram się jednak chociaż raz na jakiś czas oderwać się od wszystkiego i spotkać z przyjaciółmi.

Jakie są Twoje plany na najbliższą przyszłość?

To zależy na jakim polu. Zamierzam skończyć liceum, napisać maturę i poświęcić się w 100% biznesowi. W planach jest dość duża inwestycja, która pomoże nam wejść na rynki zagraniczne i rozwinąć produkt. To jednak wymaga ogromu pracy. Prywatnie ciężko o jakieś konkretne plany, bo naprawdę brakuje na to czasu :). Lubię podróżować i podróżuję, choć ostatnio głównie biznesowo. Prywatne wyjazdy zwykle i tak kończą się kilkoma spotkaniami biznesowymi na miejscu. To nie jest praca na etat, tutaj pracuje się w trybie 24/7.

Dziękujemy.

Dziewczyny kodują

0

Kobieta informatyk jest jak świnka morska – nie jest ani morska, ani nie jest świnką. W branży IT takie przekonanie o kobietach programistkach jest dosyć powszechne. Coraz więcej dziewczyn pracujących i odnoszących sukcesy w tym środowisku, pokazuje, jak bardzo nieprawdziwy jest ten stereotyp.

„Nowe technologie to zbyt ważna sprawa, żeby zostawić ją wyłącznie mężczyznom!” powiedziała była wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, Neelie Kroes. Jednak kobiety są nadal zdecydowanie niedoreprezentowane w tej dziedzinie. Programistki, które próbują znaleźć pracę w branży, muszą przebijać się przez twardy mur stereotypów. Podobnie jak młode dziewczyny, które chcą rozwijać swoje zainteresowania związane z programowaniem i nowymi technologiami.

Nie jesteś sama

Na szczęście problem braku wsparcia dla dziewczyn i kobiet w dziedzinie nowych technologii został dostrzeżony i powstały organizacje, które oferują programy stypendialne i mentoringowe właśnie dla tej grupy docelowej. Pamiętajcie też, że praca w tej branży nie jest zarezerwowana tylko dla studentek i absolwentek kierunków ścisłych. Swoje miejsce mogą znaleźć tu także osoby z wykształceniem humanistycznym.

bootcamp

Programy stypendialne i mentoringowe:

  1. Nowe technologie dla dziewczyn – program firmy Intel i Fundacji Perspektywy

stypendiadladziewczyn.pl

Program dla maturzystek i studentek studiów inżynierskich wybranych uczelni technicznych, które zainteresowane są studiowaniem nowych technologii i/albo pracą w tej branży. Stypendystki INTEL-PERSPEKTYWY mogą otrzymać pomoc merytoryczną i finansową oraz wsparcie mentora lub mentorki – doświadczonych pracowników firmy Intel.

2. Program mentoringowy „Girls go start-up! ACADEMY”

girls-startup.pl

Akademia start-upowa dla kobiet. Celem projektu jest wsparcie kobiet związanych z obszarem STEM (Science, Technology, Engieering, Mathematics) w zdobywaniu wiedzy o tworzeniu start-upów, a potem realizacji takich przedsięwzięć w praktyce.

3. Lean in Stem

leaninstem.pl

Program Lean in STEM (Science, Technology, Engieering, Mathematics) to zestaw rozwiązań networkingowych, inspiracyjnych i mentoringowych wspierających rozwój karier kobiecych w branży technologicznej i w nauce.

Organizacje, które wspierają kobiety w świecie nowych technologii:

dhango gilrs

1. Django Girls

djangogirls.org

Django Girls to społeczność, która wspiera kobiety poprzez organizowanie jednodniowych darmowych warsztatów programowania dla początkujących. Pierwszą edycję, która odbyła się w Berlinie w lipcu 2014 roku, zorganizowały dwie Polki – Ola Sitarska i Ola Sendecka. Formuła spodobała się tak bardzo, że stała się dla kobiet na całym świecie inspiracją do kolejnych warsztatów o tej samej tematyce.

2. Geek Girls Carrots

geekgirlscarrots.org

To globalna organizacja, która łączy, uczy i inspiruje kobiety kochające nowe technologie. Organizuje regularne spotkania lokalnych społeczności, warsztaty programistyczne i inne wydarzenia, mające na celu wymianę wiedzy i doświadczeń.

3. Women In Technology

womenintechnology.pl

Women In Technology to społeczność kobiet, które pracują w technologiach lub je tworzą. Spotkania grupy odbywają się od 2009 roku, aktualnie we Wrocławiu, Katowicach, Warszawie i Krakowie. Organizacja skupia kobiety, które zajmują się programowaniem, administracją bazami danych, serwerami, sieciami, a także elektroniką, robotyką i innymi

 

Piszę, więc jestem – Oliwia Trybus

1

Mam na imię Oliwka. Jestem córką, siostrą, uczennicą, przyjaciółką, nastolatką z wszystkimi problemami dorastania, właścicielką królika… I blogerką.

Autorka: Oliwia Trybus

Interesuję się światem, relacjami między ludźmi, fotografią, trochę modą i mocno wierzę w moje pokolenie. Najważniejsze jest jednak to, że mam pasję. Coś, co robię od 4 lat i czego ciągle mi mało. Przyznaję szczerze, że od 4 lat nie miałam ani jednego dnia, żebym nie pomyślała o swoim blogu, temacie na nowy post, ciekawym miejscu na zdjęcia itp.

Wszystko zaczęło się w kuchni, chociaż wcale nie prowadzę bloga kulinarnego. W Wielką Sobotę siedziałam i myślałam nad nazwą, tematyką i pierwszym postem. Wiedziałam, że nazwa jest bardzo ważna i chciałam, żeby była tylko moja, nietuzinkowa. Ponieważ ważną osobą w moim życiu jest moja siostra zwana Milionkiem powstała nazwa – Milion i Oliwka. Początkowo wszystko działo się w serwisie Interia. Moją pierwszą czytelniczką i największą fanką była mama i do dziś nią pozostała.

Początkowo moja wiedza na temat blogowania była niewielka, moje umiejętności tym bardziej. Moją piętą achillesową była wtedy ortografia i interpunkcja, w końcu zaczynałam jako 11-letnia dziewczynka. Początkowo pisałam dla siebie, rodziny i znajomych. Jednak chciałam rozwijać swoją witrynę, dlatego szukałam w sieci rad jak sformatować tekst, jak wkleić zdjęcie, w jakim programie je edytować. Pragnęłam być coraz lepsza.
Ważnym krokiem, który zaważył na tym, gdzie teraz jestem, było przeniesienie się z portalu Interia na blogspot.

milionioliwka
Najważniejsze dla mnie i mojego projektu było wsparcie rodziny. Były takie momenty, że nie mówiłam o niczym innym tylko o blogu, a to musiało być dość męczące. Kamieniem milowym było urozmaicenie bloga o posty z przemyśleniami. Zaczęłam dorastać, zastanawiać się nad otaczającym światem i zaczęłam to opisywać. Pisząc o WDŻ zaprosiłam swoich czytelników do rozmów na trudne tematy. Jako młoda Polka, kobieta wyraziłam swoje zdanie na temat ustawy o aborcji. Zdarza się również, że mówię o rasizmie, ksenofobii, uprzedzeniach. Całą sobą przekonuję swoich rówieśników, by nie byli w sieci nożownikami zadającymi ciosy słowami. Wierzę w swoje pokolenie, w nasz potencjał i pokazuję dorosłym, w jak trudnych czasach musimy dojrzewać.

Zawsze miałam jedno marzenie, chciałam zdobyć nagrodę Bloga Roku. Startowałam trzy razy. Wiedziałam, że nie mogę się poddawać, że muszę więcej pracować, aby moje marzenie się spełniło. Wysyłając zgłoszenie po raz trzeci powiedziałam sobie „do trzech razy sztuka”. W ciągu roku dużo pracowałam nad wyglądem bloga, jakością postów oraz zdjęć i udało się – wygrałam. Pamiętam dokładnie galę rozdania nagród. jechałam na nią bardzo chora. Do dziś jak wspominam ten dzień, mam łzy w oczach. Spełniło się wtedy moje największe marzenie.

nastolatkow_pion
Moje blogowanie nie zawsze było takie kolorowe. Dwa lata temu miała miejsce fala hejtu przeciwko mnie. Spirala nienawiści trwała około dwóch miesięcy. Hejty płynące od starszych ode mnie, czasem nawet dorosłych ludzi dotyczące mnie, dziecka, tak naprawdę doprowadziły mnie do perfekcji. Każdy tekst czytałam po kilkanaście razy, sprawdzając, czy nie ma w nim jakiegoś błędu. Przed każdym dodaniem postu miałam bóle brzucha i mdliło mnie z nerwów, bo zastanawiałam się, ile złośliwych komentarzy pojawi się pod informacją o nowym wpisie. Anonimowi ludzie „krzyczeli”, jakim prawem dziecko publikuje w sieci, że taka twórczość powinna być dostępna od 16 roku życia i że moje miejsce jest przy przebieraniu lalek. Ja nie widzę w blogowaniu nic złego, bo dzięki pisaniu i działaniu w sieci teraz jestem jaka jestem. Choć był to dla mnie trudny czas, to nawet przez moment nie pomyślałam, żeby zrezygnować z prowadzenia bloga.

Bardzo ważne jest wsparcie otoczenia – ja mam je w rodzinie. Cieszy mnie też, że są nauczyciele, którzy potrafią powiedzieć, że czytają moje posty. Wielkim sukcesem jest też to, że zostaję zapraszana do różnych projektów. Byłam ambasadorką ogólnopolskie akcji „Stop mowie nienawiści”, brałam udział w konferencji o Dniu Bezpiecznego Internetu. Dla mnie, nastolatki z małego miasteczka, jest to bardzo ważne, że nagle ktoś chce usłyszeć, co mam do powiedzenia.

Mieszkam w małym mieście daleko od stolicy, miejsc gdzie się dużo dzieje. Stworzyłam sobie swój świat w internecie i odkryłam swoją pasję, która daje mi tak wiele możliwości. Posiadanie pasji chroni młodych ludzi przed wieloma niebezpieczeństwami, które napotykają w życiu. Ja często rezygnuję z wyjścia ze znajomymi, bo chcę napisać post. Z drugiej strony nigdy się nie nudzę. Chciałabym zainspirować młodych ludzi, zachęcić do działania, by nie byli bierni. Chcę pokazać, że tak naprawdę niewiele trzeba, aby zrobić coś więcej. Internet daje nam teraz wiele możliwości, które możemy pozytywnie wykorzystywać.

Marketing internetowy – o co w tym chodzi?

0

Marketing internetowy rozwija się obecnie bardzo dynamicznie. Warto znać podstawowe mechanizmy wykorzystywane przez specjalistów od marketingu, by lepiej orientować się, kiedy kierowany jest do nas przekaz reklamowy w sieci.

  • Remarketing

Wyobraź sobie taką sytuację: chcesz kupić plecak na wyjazd w góry. Wpisujesz w Google “plecak turystyczny”, przeszukujesz kilka sklepów internetowych, ale akurat żaden produkt nie wzbudza twojego zainteresowania. Na drugi dzień włączasz komputer, wchodzisz na swoją ulubioną stronę, a tam…reklamy plecaków turystycznych. Przypadek? Oczywiście, że nie. W ten sposób działają nowoczesne systemy reklam banerowych. Wiedząc, czego aktualnie szukasz system dobiera reklamy do twoich zainteresowań, dzięki czemu znacznie wzrasta prawdopodobieństwo kliknięcia w baner. Na tym właśnie polega remarketing.

  • Content marketing

Marketing treści polega na publikowaniu przez firmy treści, które mogą okazać się przydatne i wartościowe dla potencjalnego klienta. Mogą być to np. artykuły, które nie reklamują wprost danego produktu tylko opisują daną kwestię lub problem. Przykładowo zamiast tworzyć artykuł wychwalający zalety konkretnego plecaka, marketingowiec może napisać tekst opisujący, w jaki sposób dobrać plecak do swoich potrzeb oraz jak dobrze wyregulować go dostosowując do swojej sylwetki. Taki artykuł może okazać się bardzo popularny i stanie się on często wyszukiwany przez użytkowników za pomocą np. Google.

  • Marketing wirusowy

Często mówi się o tzw. potencjale wirusowym treści, czyli o prawdopodobieństwie dalszego udostępniania, komentowania przez użytkowników serwisów społecznościowych itp. Marketing wirusowy korzysta z tych  mechanizmów. Chodzi o wykreowanie takiej treści reklamowej, która będzie na tyle ciekawa, by użytkownicy internetu chcieli ją sami podawać dalej. Oprócz możliwości osiągnięcia dużego zasięgu takich treści z pewnością nie do przecenienia jest niski koszt ich rozpowszechniania.

Crowdfunding – marzenia się spełniają

0

Załóżmy, że masz genialny pomysł na nową grę. Znajomi są zachwyceni. Idziesz, więc ze swoim pomysłem do wydawnictwa, ale nikt nie chce z tobą rozmawiać. Chcesz więc wydać ją samemu. Potrzebujesz pieniędzy. Bank nie da ci pożyczki, inwestorzy też nie są zainteresowani.

Czy to oznacza, że pozostaje ci już tylko ciężko westchnąć i schować projekt do szuflady? Niekoniecznie. Możesz przecież opisać swój pomysł, wrzucić go do internetu i ogłosić, że zbierasz pieniądze na jego realizację, a każdy kto wpłaci – powiedzmy -minimum 50 zł otrzyma w nagrodę egzemplarz gotowej gry. Zakładając, że na realizację swojego pomysłu potrzebujesz 50 000 zł, wystarczy przekonać 1000 osób, a zbierzesz zarówno kapitał, jak i klientów. Taki sposób działania to właśnie crowdfunding, co na polski tłumaczy się jako finansowanie społecznościowe.

 Jak to działa?

Największym i najbardziej znanym serwisem tego typu na świecie jest Kickstarter.com, gdzie sfinansowano już ponad 200 000 projektów na kwotę przekraczającą 1,5 miliarda dolarów. Portale crowdfundingowe działają w ten sposób, że jeśli nie osiągnie się minimalnego celu, nie dostaje się niczego, a pieniądze zadeklarowane przez wspierających wracają z powrotem do ich portfeli (dopóki projekt się nie skończy, są jak gdyby w depozycie portalu). Kiedy jednak zbierze się kwotę powyżej zamierzonego celu, wszystkie pieniądze otrzymuje szczęśliwy pomysłodawca. Jeśli wszystko się powiedzie, darczyńcy otrzymują w zamian za swoje wpłaty nagrody – im większa wpłata, tym atrakcyjniejsze podziękowanie.

Wspieram.to

Czy istnieją polskie portale crowdfundingowe? Oczywiście! Największy z nich to PolakPotrafi.pl, na którym łącznie zebrano już ponad 6 milionów złotych. Znajdziemy tam najróżniejsze projekty, ale wiele z nich to finansowanie niesamowitych wypraw lub akcji charytatywnych. Drugi godny uwagi portal to prężnie rozwijające się wspieram.to. Tam z kolei sukces odnosiły m.in. projekty związane z tworzeniem gier (planszowych, fabularnych i komputerowych), ale portal jest otwarty na wszelkiego rodzaju pomysły. Bardziej wyspecjalizowany serwis to wspieramkulture.pl – jak sama nazwa wskazuje, dominują tam projekty kulturalne. Od kilku lat działa także megatotal.pl, gdzie początkujące (i nie tylko) zespoły zbierają pieniądze na wydanie swoich pierwszych płyt.

Jak zamieniłam słabość w siłę?

0

W maju 2015 zachorowałam na depresję. Z każdym dniem codzienne czynności kosztowały mnie coraz więcej wysiłku. Zaczęły się kłopoty z nauką i koncentracją. W ciągu dnia spałam, by uniknąć kontaktu z ludźmi. Nie chciałam jeść. Porzuciłam pasje. Nocą pochłaniał mnie świat wirtualny. Tak zaczęła się moja przygoda w internecie. Zostałam stałą użytkowniczką forów, gdzie nastolatki wspierały się w destrukcyjnych zachowaniach. Byłam zachęcana do samobójstwa i wielu form autoagresji. W ten sposób jeszcze bardziej rozwinęła się moja choroba. W efekcie  wakacje w 2015 roku spędziłam w szpitalu psychiatrycznym.

Autorka: Amelia Gruszczyńska

Wpływ mediów społecznościowych na rozwój chorób psychicznych u młodych ludzi nie jest dokładnie zbadany, gdyż jest to zjawisko nowe. Jednak naukowcy są zgodni, że stała obecność w internecie wpływa na problemy ze snem, powoduje niepokój i może być przyczyną zaburzeń depresyjnych.
Powrót do rzeczywistości nie był łatwy. Byłam nową uczennicą gimnazjum. Czułam się samotna i zagubiona. Zapragnęłam stworzyć własne miejsce, gdzie będę mogła dać upust emocjom i przemyśleniom.

Założyłam na Facebooku stronę – Porcelanowe Aniołki. Z czasem poczułam się jak część większej całości, a nie wyrzutek społeczeństwa. Zobaczyłam, ile osób wokół mnie mierzy się z podobnymi problemami. Nastąpił przełom. Uwierzyłam, że moje trudne doświadczenia mogę przekuć w coś dobrego.

porcelanowe 1
Zastanawiałam się, jakie korzyści dla mnie i innych mogę znaleźć w sieci. Profil Porcelanowe Aniołki w trzy miesiące po moim wypisie ze szpitala zamienił się w społeczność stanowiącą grupę wsparcia dla moich rówieśników. Przeprowadziłam pierwszą zbiórkę prezentów bożonarodzeniowych dla szpitala psychiatrycznego, którego byłam pacjentką.
W styczniu 2016 pojawił się pierwszy wpis otagowany przeze mnie #stopmodnejdepresji. Z najnowszych danych przedstawionych przez Światową Organizację Zdrowia wynika, że depresja stanowi najpoważniejszą przyczynę zaburzeń w życiu ludzi. Objawy depresji u dzieci są inne niż u dorosłych, dlatego często są nieprawidłowo diagnozowane. Nie wszystkim potrzebującym udaje się uzyskać pomoc.
Akcja #stopmodnejdepresji prowadzona jest na portalach społecznościowych. Hasztagiem oznaczane są posty z artykułami, wywiadami i materiałami, które mają szanse zaciekawić młodzież oraz poszerzyć ich wiedzę na temat zaburzeń psychicznych. Celem akcji jest również pokazywanie sposobów na radzenie sobie z trudnymi emocjami i podawanie alternatyw dla destrukcyjnych zachowań.

stop modnej depresjiKiedy na początku 2016 roku spędzałam beztroskie chwile skacząc na trampolinach, poczułam niezwykły przypływ endorfin. Wtedy pomyślałam, jak cudownie byłoby, gdyby dzieciaki na oddziale psychiatrycznym mogły doświadczyć tego samego.
W Polsce brakuje psychiatrów dziecięcych, a w niektórych rejonach jest tylko jeden taki specjalista. W szpitalach psychiatrycznych dla dzieci brakuje miejsc. Znałam te dane, a jednocześnie czułam się emocjonalnie związana ze szpitalem, w którym spędziłam lato. Dlatego postanowiłam zrobić coś dobrego dla tej placówki.
W sieci trafiłam na informację o portalach crowdfundingowych. Niestety, sama nie mogłam założyć projektu, musiałam poprosić o pomoc osobę dorosłą. Dzięki portalowi i kampanii, którą przeprowadziłam na portalach społecznościowych po dwóch miesiącach uzbierałam 121% potrzebnych środków. Na początku maja moje marzenie się spełniło. Dzieciaki w szpitalu otrzymały nie tylko trampolinę, ale o wiele więcej.

Podsumowując – w ciągu 10 miesięcy od postawienia diagnozy „ciężka depresja” i 8 miesięcy od opuszczenia szpitala psychiatrycznego udało mi się:
• stworzyć fanpage Porcelanowe Aniołki na Facebooku i Instagramie, który dociera tygodniowo nawet do 70 000 osób;
• stworzyć stronę porcelanoweaniolki.pl;
• zainteresować problemem depresji dzieci i młodzieży niemal wszystkie ogólnopolskie media, w tym: TVN, TVP1, TVP2, TVP Info, Polskie Radio, Radio Plus, Gazeta.pl, Onet, Fakt.pl;
• stworzyć zespół tworzący wraz ze mną stronę i fanpage;
• wprowadzić do internetu #stopmodnejdepresji, dzięki czemu użytkownicy bez problemu mogą odnaleźć nasze posty;
• pozyskać wsparcie finansowe i wizerunkowe osób znanych, m.in. Justyny Steczkowskiej, Marka Piekarczyka, Margaret, Jarosława Kuźniara i Pauliny Chylewskiej, a także Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę (dawniej Fundacja Dzieci Niczyje), Stowarzyszenia Aktywnie Przeciwko Depresji, kampanii społecznej „Jestem sobą nie chorobą”;
• zostać twarzą ogólnopolskiej kampanii „Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję” wraz z Tomaszem Jastrunem, Ewą Błaszczyk i Kamilem Sipowiczem;

Odniosłam także ogromny sukces osobisty – znacznie poprawił się mój stan zdrowia, właśnie odstawiam leki antydepresyjne i wracam do radosnego życia. Wracam z większą siłą, uważnością i świadomością. Dziś to internet jest moim narzędziem, a nie ja – narzędziem internetu.
Moja historia pokazuje jak przekuwanie słabości w siłę staje się możliwe, a nawet trudne doświadczenia wskazują nowe drogi.
Bądź czujny, korzystaj z sieci świadomie, nie daj się wciągnąć negatywnym i niebezpiecznym treściom. Tylko Ty sam możesz dokonać wyboru.

Bądź częścią aktywnej rewolucji

0

Mieć naście lat nie jest łatwo. Z jednej strony – przynajmniej z perspektywy osoby dorosłej – to okres beztroski, przestrzeni dla siebie i znajomych, braku odpowiedzialności. Z drugiej – czas podporządkowania się zasadom, z którymi niekoniecznie się zgadzasz, odnalezienia się w systemie, którego nie wybrałeś, kontroli i oczekiwań ze strony dorosłych (niestety oczekiwania ze strony innych ludzi nie mijają wraz z osiągnięciem pełnoletności, ale zdecydowanie łatwiej postawić im granice).

Wiele rzeczy nie można – chociażby prowadzić samochodu, mieszkać samemu, w pełni decydować o swoim czasie (obowiązek szkolny etc.). Ale jest pewna przestrzeń, gdzie młodzi mogą bardzo dużo, a umiejętności, którymi dysponują, sprawiają, że dorośli mogą tylko próbować nadążyć.
MAKSYMALNY POZIOM
Internet, nowe technologie, nowe media, media społecznościowe – w tym świecie wiek nie ma większego znaczenia. Tu to właśnie młodzi kształtują rzeczywistość, kreują trendy, opracowują wynalazki i projekty, które zmieniają świat. I to cały świat, a nie tylko ten online. Potrafią tworzyć swoje życie i content internetowy w taki sposób, że podążają za nimi miliony. Oczywiście samo bycie nastolatkiem nie wystarczy, żeby w dziedzinie nowych technologii osiągnąć maksymalny poziom. Trzeba jeszcze podjąć decyzję, włożyć energię w działanie i nie odpuszczać, kiedy pojawią się wyzwania.

„Możliwości są totalnie nieograniczone. I można mieć to w du**e, ale można też usiąść i zastanowić się, jak sprawić, żebyście byli częścią tej aktywnej rewolucji, bo jest na wyciągnięcie waszego niesamowitego kciuka”
Yuri Drabent

YOU GO!
Telefon, który masz w kieszeni ma większą moc obliczeniową niż wszystkie komputery NASA, obsługujące statek kosmiczny Apollo 11, który w 1969 r. zawiózł ludzi na Księżyc. Tamte maszyny wystarczyły, żeby poprowadzić ludzi z Ziemi na Księżyc i z powrotem – to 384 000 km w jedną stronę! Nie oznacza to oczywiście, że smartfon wystarczy, żeby pokierować misją kosmiczną. Ale wystarczy, żeby – cytując Yuriego Drabenta – po prostu robić to, co się lubi, to, co nas interesuje, w czym uważamy, że jesteśmy dobrzy. Na wszystko inne szkoda czasu.
A ty? Do czego wykorzystasz swój czas, intelekt, telefon? Pokemon Go!? Czy You Go!?

 

Najpopularniejsze

Najnowsze artykuły

Nowa funkcja Google’a do przekształcania zdjęć w dzieła sztuki.

Jakiś czas temu Google w swoim portalu Arts & Culture wprowadził aktualizację o nazwie Art Transfer, która pozwala wystylizować swoje zdjęcie na wzór malarstwa wybranego artysty. Korzystając z Art Transfer, można tworzyć unikalne prace artystyczne, łącząc własne zdjęcia...