Strona główna Blog Strona 10

Jak mieć ciało i przetrwać

1

Czas powiedzieć to prosto z mostu – nasza kultura szkodzi zdrowiu. Przykładów na to jest wiele, ale jeden, który nas osobiście dotyczy, to media promujące nierealne wzory piękna. I nie, to nie jest tylko problem smutnych dziewczyn oraz internetowych trolli i trollic, którzy się z nich nabijają. Najwyższy czas, żebyśmy kwestię tych wzorców rozpatrywali w kontekście problemu zdrowotnego, który codziennie paraliżuje tysiące dziewczyn i kobiet.

Autorki: Sylwia Wodzińska i Marta Przeciszewska

Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest, że prawie każda dziewczyna potrafi wymienić przynajmniej jedną część swojego ciała, która jej przeszkadza, którą wolałaby zmienić? I kiedy mówimy „prawie każda”, to właśnie to mamy na myśli. Według niedawnego raportu who 90% polskich nastolatek nie lubi swojego ciała. Zajmujemy pod tym względem
najgorsze miejsce w całej Unii Europejskiej. Z raportu wynika także, że aż 61% polskich piętnastolatek uważa, że są za grube. Znaczna liczba dziesięciolatek przynajmniej raz była już na diecie, a ponad 80% martwi się, że jest za gruba. Według raportu Dove 85% dziewczyn przynajmniej raz zrezygnowało ze spotkania ze znajomymi czy wyjścia do szkoły z powodu tego, jak czuły się w swoim ciele. Ponadto nastolatki i kobiety spędzają ponad 1,5 godziny dziennie, myśląc o swoim wyglądzie, a raczej – martwiąc się nim. Ileż to straconej energii! Czy naprawdę nie zasługujemy na dzieciństwo, młodość i w ogóle życie
bez zmartwień o to, jak wygląda nasze ciało?

Wielki biznes

Żyjemy w czasach, w których media wmawiają nam, że nigdy nie jesteśmy wystarczająco dobre, piękne, wysportowane, szczupłe i zadbane, a także, że ciągle musimy coś zmieniać oraz poprawiać. Stoi za tym poważny biznes. To, że amerykańskie kobiety i dziewczynki chcą zrzucić kilogramy, generuje rocznie 55 400 000 000 dolarów, a przemysł walki z cellulitem z kolei rocznie generuje ponad 60 milionów dolarów na świecie. A przecież różnych przemysłów żerujących na różnych „mankamentach” i „niedoskonałościach” jest ogromnie
dużo! By je wszystkie utrzymać, każda dziewczyna ciągle musi się czuć jak projekt, który wymaga poprawek. W interesie tych korporacji jest to, żebyś nienawidziła swojego ciała.

#mamygłos

To wszystko spadło na nas, MamyGłoski, nagle, jak grom z jasnego nieba. MamyGłos to fundacja nastolatek, które od trzech lat działają na rzecz innych nastolatek. W maju 2017 roku w naszym gronie zauważyłyśmy, że nagminnie pozwalamy innym ludziom oceniać i kategoryzować nasze ciała. Fałdki, włosy, rozstępy, pryszcze i paznokcie powodują, że w miejscach publicznych potrafimy się skurczyć tylko do tej jednej części ciała i zapomnieć o tym, jakim wszechświatem kolorów, umiejętności i emocji jesteśmy tak naprawdę. Od kiedy jednak zaczęłyśmy o tym rozmawiać, nagle okazało się, że mamy podobne zmartwienia, a podzieliwszy się nimi, w jakiś sposób uodporniłyśmy się na bzdury innych ludzi. Przecież
żadna z nas nie rodzi się, nienawidząc swojego ciała – i żadne ciało nie zasługuje na to, żeby być nienawidzonym.

Nie krytykuj

Ciała są różne, każde jest inne i każde niesie za sobą inną historię. Kategorycznie musimy odłożyć na bok bzdurne artykuły o tym, jak przygotować swoje ciało na plażę – przecież ono już jest gotowe i tak samo jak ty tęskni za ciepłem słońca i teksturą piasku. Musimy
koniecznie przestać komentować wygląd innych osób. Podczas naszych warsztatów często słyszymy od uczestniczek, że najgorsze komentarze padają („w dobrej wierze”) ze strony rodziny i przyjaciół. Ta „dobra wiara” tak naprawdę zabija pewność siebie danej osoby. Ta „dobra wiara” jest tak naprawdę toksyczna. Czy możemy odłożyć w niepamięć komplementy i krytykę czyjegoś wyglądu i zamiast tego skupić się na ich osobowości? Przecież to właśnie za ich niezwykłe cechy ich kochamy! Nie traćmy czasu na coś, co nie jest naszą sprawą – twoje ciało jest twoje i jest okay takie, jakie jest.

#bodystory

Dzięki tym wszystkim przemyśleniom w czerwcu zeszłego roku ruszyłyśmy z kampanią #bodystory, której celem jest oczywiście wzmocnienie dziewczyn. Najpierw nagrałyśmy
kilka filmów, w których różne dziewczyny opowiadały o historii swojego ciała. Filmy dotarły do ponad 250 000 osób – widocznie te sprawy są nam wszystkim bardzo bliskie. W tym samym czasie opracowałyśmy kilka scenariuszy warsztatów ciałopozytywności. Ile razy je przeprowadzamy, tyle razy otrzymujemy ogromną liczbę zgłoszeń, a uczestniczki zwykle pozostają w kontakcie ze sobą na długo po zakończeniu warsztatów. Możecie wierzyć lub nie – często jest to dla dziewczyn pierwsza okazja, by nie czując się ocenianymi
i wystawionymi na krytykę, porozmawiać o historii ich ciała. Niebawem dotrzemy z tymi warsztatami do szkół. Mamy nadzieję, że nasza cicha rewolucja zmieni życie wielu dziewczyn, a może nawet uratuje komuś życie.

CIAŁOPOZYTYWNOŚĆ

Dołącz do tej rewolucji ciałopozytywności! Oto jak to zrobić:


1.
Czytaj dobre blogi, śledź dobre strony: MamyGłos, Galanta Lala, Szajn, G’rls Room, Bananowiec;
2. Zacznij dzień od mantry „Moje ciało jest moje, jest dobre i ja o nim decyduję”, a zakończ, dziękując ciału za to, że przeszło z tobą przez ten ciężki dzień;
3. Co kilka godzin „przeskanuj” swoje ciało: Jak się czuje? Czy coś cię boli, czy coś cię uwiera? Czy czujesz napięcie skóry? Może nie wypiłaś wystarczająco dużo wody? Skoro ciało to twój przyjaciel, dbaj o nie!
4. Nie komentuj wyglądu innych osób – przestańmy doceniać na głos tylko to, co powierzchowne. Zamiast tego doceńmy ich cechy, osiągnięcia i zasługi.

To tylko początek drogi, która będzie długa, ale na pewno się opłaci. Twoje ciało, psychika i osoby wokół ciebie ci za nią podziękują!

 

Zróbmy to razem – wywiad z Sylwią Bajek

0
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Masz ciekawy pomysł albo inicjatywę, a nie masz środków, żeby zrealizować to samodzielnie? Jest na to sposób – zaprezentuj swój pomysł na jednej z platform crowdfundingowych i zachęć internautów, żeby go sfinansowali.

Crowdfunding to zbiórka pieniędzy na realizację konkretnego celu. Niezbędną sumę zbierasię dzięki dużej liczbie drobnych wpłat od osób, które są zainteresowane projektem. W Polsce jest kilkanaście serwisów, które umożliwiają otrzymanie takiego wsparcia. Są to m.in. wspieram.pl, PolakPotrafi.pl i nowo powstały zagramw.to, który promuje projekty związane z grami planszowymi. Jeden z pomysłów na planszówkę uzyskał na tym portalu ponad 500 tys. zł na realizację! Korzystając z możliwości crowdfundingu, swoje marzenia spełnia również Sylwia Bajek – podróżniczka, miłośniczka wspinaczki skałkowej, fotografii, reportażu, poczucia wolności, minimalizmu, „dziania się”… W 2017 roku z sukcesem zrealizowała kampanie crowdfundingowe „Najmłodsza Polka na Evereście” i „Najmłodsza Polka na Lhotse – Ekspedycja 2018” w serwisie PolakPotrafi.pl. W maju 2017 roku wspięła się na wysokość 8800 m n.p.m. (wys. tzw. Stopnia Hillary’ego, Igloo Everest Expedition 2017). Wiosną 2018 roku spróbuje zdobyć Lhotse jako 4. i najmłodsza Polka w historii!

fot.everteam.pl
DY: W ubiegłym roku Mount Everest, w tym roku Lhotse. Finanse nie ograniczają twojej wizji. Spełniać marzenia z takim rozmachem pomagają ci internauci. Jak to zrobiłaś, że udało ci się zaangażować tyle osób w realizację swoich celów?

Sylwia Bajek: Uważam, że pieniądze nie powinny ograniczać niczyjej wizji. Crowdfunding, czyli finansowanie przez społeczność, wydał mi się dużą szansą na realizację wyprawy. „Najmłodsza Polka na Evereście” była moim pierwszym projektem crowdfundingowym i zupełnie nie wiedziałam, jakiego odzewu mogę się spodziewać. W rezultacie ponad 250 darczyńców wsparło finansowo projekt w serwisie PolakPotrafi.pl, a wiele życzliwych osób pomagało na inne sposoby. W tym roku, idąc za ciosem, udało mi się zrealizować projekt „Najmłodsza Polka na Lhotse”. Muszę przyznać, że sama byłam bardzo mile zaskoczona pozytywnym odzewem i wsparciem, bo wielu spośród darczyńców nie znało mnie osobiście. W pewnym momencie wyglądało to jak wielka fala wsparcia! To pokazuje, że ludzie chcą być częścią śmiałych, czasem szalonych pomysłów, a także tworzyć społeczność wspierających, inspirujących się osób. W ramach prowadzonego przez nas fanpejdżu Everteam staramy się skupiać taką właśnie grupę i to m.in. było miejsce, gdzie starałam się promować projekty. Moją bazą była wiara w to, że się uda, determinacja i wyjście daleko poza strefę komfortu. Może się wydawać, że to wyświechtane frazesy, ale jestem zdania, że w rzeczywistości to świetna mieszanka w drodze do sukcesu, niezależnie od kierunku, jaki obierzemy.

Jak wyglądała droga na szczyt Mount Everestu? Które momenty najbardziej utkwiły ci w pamięci?

Oj, długo by mówić… Wyprawa na Mount Everest trwała blisko 2 miesiące i w tym czasie naprawdę wiele się działo. Z resztą ekipy żartowaliśmy, że trzeba by nakręcić kilka sezonów serialu, żeby wszystko opowiedzieć :). Niemniej była to z pewnością dla mnie wielka przygoda i lekcja. Na wyprawę składało się kilka etapów – trekking do Everest Base Camp, życie obozowe w bazie, aklimatyzacja obejmująca drogę przez sławny Icefall (lodospad Khumbu) i obozy od 6100 do 7200 m, następnie tzw. rest, czyli zejście poniżej 5000 m i odpoczynek, aż w końcu właściwa akcja górska z atakiem szczytowym. Kiedy myślę o tej wyprawie, przechodzi mi przez głowę wiele obrazów, część z nich jest pozytywna, jak np. świętowanie urodzin innych wspinaczy w skromnych, wysokogórskich warunkach. Inne są mroczne i smutne, bo – choć rzadko – to zdarza się jednak, że ktoś w górach zostaje na zawsze. I o tym też się pamięta. Moment dla mnie kluczowy to z pewnością ten, kiedy na wysokości 8800 m zdecydowaliśmy, że ze względu na brak butli z tlenem zawracamy

fot.everteam.pl
Czasem największym sukcesem jest wiedzieć, kiedy odpuścić. Do samego szczytu Mount Everestu zabrakło ci 48 metrów w pionie. Czy trudno było podjąć decyzję o odwrocie? Czego cię ta sytuacja nauczyła?

Z perspektywy czasu – razem z moim partnerem Szczepanem, z którym wspinałam się na Górę Gór – uważamy, że podjęliśmy wtedy jedyną słuszną decyzję. Z jednej strony była trudna, bo przecież tyle wysiłku, zaangażowania, pieniędzy i czasu kosztowało nas, aby się tam znaleźć, a tu tylko 40 minut drogi do szczytu. Z drugiej strony jednak, robiąc coś ekstremalnego z bliską osobą, bardziej myślimy o jej dobru i myślę, że to właśnie sprawiło, że ta decyzja była bardziej oczywista. Przez tę sytuację, ale i inne na wyprawie, przekonałam się, że mój organizm świetnie potrafi się zaadaptować do trudnych wysokogórskich warunków, ale również, że trzeźwo podchodzę o tematu gór i choć daję z siebie wszystko, to są granice, gdzie potrafię sobie powiedzieć: nie za wszelką cenę.

Na wiosnę wyjeżdżasz na kolejną wyprawę – tym razem na Lhotse. Dlaczego akurat tam i czy masz w planach kolejne szczyty?

Ponownie wyruszamy w Himalaje w duecie Everteam, a ponieważ Szczepan chce zamknąć swój projekt Górskiej Korony Ziemi (9 najwyższych szczytów wszystkich kontynentów) i pozostał mu już tylko wierzchołek Everestu, to sąsiadujący z nim szczyt Lhotse wydał mi się odpowiednim celem. W ten sposób niemal całą wyprawę będziemy się poruszać razem i dopiero na wysokości 8000 m nasze drogi się rozejdą: ja pójdę w kierunku obozu 4. pod Lhotse, Szczepan w stronę czwórki pod Everestem. Na pewno będzie to trudna wyprawa, ale mam nadzieję, że uda nam się razem stanąć w tym samym czasie na dwóch 8-tysięcznikach. Co do kolejnych szczytów, to teraz jeszcze ich nie planuję, raczej skupiam się na Lhotse.

fot.everteam.pl
Jak się przygotowujesz do takich ekstremalnych wypraw?

Choć nie uważam się za jakiegoś sportowca, to staram się być aktywna przez cały rok. Trzy miesiące przed wyprawą to jednak czas treningów 5–6 razy w tygodniu. Oboje trenujemy m.in. w specjalnej strefie hipoksji Hypoint, imitującej warunki nisko tlenowe panujące w wysokich górach, i ćwiczymy na tzw. platformie wibracyjnej pod okiem specjalistów z Sanitas Studio. Trenuję też ogólnorozwojowo na siłowni, wspinam się, chodzę na basen, saunę, chętnie obieram kierunek polskich gór.

Czasem spełnienie marzeń, które mamy, wymaga przekraczania naszych wewnętrznych ograniczeń, wątpliwości, obaw. Jak to robić?

Mogę to potwierdzić, ponieważ sama decydując się na projekt crowdfundingowy, musiałam zacząć liczyć się z tym, że w pewien sposób stanę się osobą publiczną, zacznę występować w roli prelegenta, mówiąc na forum o wyprawie. To było dla mnie trudne, nowe i niewygodne, ale tylko w ten sposób – „wychodząc z jaskini” – mogłam osiągnąć cel. I choć wydawało mi się wtedy, że zupełnie się do tego nie nadaję, to okazało się, że jest odwrotnie. W ciągu roku wiele się nauczyłam i udało mi się osiągnąć to, do czego dążyłam. Warto wierzyć w siebie, planować i podejmować pewne ryzyko, bo tylko w ten sposób możemy rosnąć i spełniać swoje marzenia.

fot.everteam.pl
Czy można gdzieś śledzić twój progres podczas najbliższej wyprawy?

Jasne, że tak! 🙂 Zapraszam na facebooka, gdzie na bieżąco publikujemy:
www.facebook.com/everteam2017/
a także insta:
@sylwia.baj i
@seven_summits_dream
oraz stronę internetową:
www.everteam.pl

Życzymy powodzenia i trzymamy kciuki!

Tego mi trzeba 🙂 Koniecznie życzcie mi również tylu zejść, ilu wejść!

Niech tak się stanie 🙂

Stań się częścią sztuki

0

Największą na świecie wystawę sztuki cyfrowej, zrealizowaną przez TeamLab, można obecnie oglądać w Tokio. Ogromna przestrzeń, zaaranżowana w formie labiryntu, w której za pomocą 1000 komputerów i projektorów oraz programowania w czasie rzeczywistym, instalacje reagują na zachowanie odwiedzających, dając im możliwość wtopienia się w sztukę i stania jej częścią.

To wielozmysłowe doświadczenie kolorów i świateł – widzowie mogę wędrować przez ‘kryształowy wszechświat’, ‘unosić się wśród opadających kwiatów” czy rysować na powierzchni wody. Zobaczcie sami:

 

Nauka latania – drony wyścigowe

1

Drony wyścigowe to bezzałogowe statki powietrzne, które służą do celów rekreacyjnych i wyścigowych. Możemy je nazwać latającymi bolidami Formuły 1. Modele wyścigowe są niewielkich rozmiarów w stosunku do znanych wszystkim dronów operatorskich (służących do filmowania). Rozpiętość ich ramion sięga 100–250 mm, a waga – 150–700 g. Wyposażone są w niezwykle wydajne i wysokoobrotowe silniki bezszczotkowe.

Autorzy: Piotr Storek i Aleksander Siwoń

Zainteresowanie dronami wyścigowymi przychodzi samo. Najczęściej zaczyna się od oglądania na portalach społecznościowych typu Facebook czy YouTube ich niezwykłych akrobacji. Później w głowie każdego, kto jest ciekawy, jak drony robią tak niesamowite akrobacje, pojawia się myśl, by szukać dalszych informacji. Powoli następuje zaznajamianie się ze słownictwem i określeniami używanymi przez właścicieli i konstruktorów dronów wyścigowych. Dla człowieka, który ma chęci wybicia się poza ścisłe możliwości swojego ciała, jest to niesamowita odskocznia od problemów codziennego życia oraz oderwanie się od powierzchni ziemi i latanie z prędkościami sięgającymi kilkudziesięciu km/h. Dodatkowo operator odgrywa główną rolę, ponieważ cały lot zależy od jego umiejętności. Loty odbywają się w trybie zwanym fpv, czyli operator widzi w goglach, które ma na sobie podczas lotu, obraz z drona, który jest wyposażony w kamerę wideo i nadajnik . Sygnał jest wysyłany z drona do naszych gogli, które wyświetlają obraz, co sprawia wrażenie jakbyśmy sami siedzieli w kierowanej przez nas maszynie.

 

fot. Aleksander Siwoń, Piotr Storek
Zacznij od pytań

Informacji na temat dronów wyścigowych najlepiej szukać na grupach facebookowych zrzeszających konstruktorów i modelarzy z całej Polski, którzy zawsze służą fachową radą. Schematy budowy można znaleźć w internecie, ale przed budową drona musimy na przykład dowiedzieć się, jak dobierać akumulatory i regulatory do silników. Na portalach ludzie służą pomocą i po zapytaniu, jaki set najlepiej złożyć na pierwszy raz, doradzą w doborze
wszystkich niezbędnych elementów. Części najlepiej zamawiać z Chin przez bardzo znaną i popularną stronę Aliexpress.com lub przez polskie serwisy internetowe, takie jak allegro, abc-rc.pl i inne, które oferują części do dronów.

W powietrzu

Naukę latania możemy zacząć na symulatorach, ale gdy już skonstruujemy własnego drona wyścigowego, musimy znaleźć odpowiednie miejsce do latania. Nie mogą być to tereny zaludnione, ponieważ prędkości, z jakimi latają drony, stwarzają duże zagrożenie. Musimy wybrać miejsca oddalone od ludzi, takie jak łąki czy puste akurat obiekty sportowe,
i możemy zacząć uczyć się latać. Żeby mieć jakiekolwiek szanse w zawodach, trzeba przelatać sporo godzin. Na wyścigi dronów może pojechać każdy, kto czuje się na siłach
rywalizować z najlepszymi. Zawody są bardzo popularne na świecie i w Polsce. Najlepszych operatorów dronowych z całego świata zrzesza liga drl (Drone Racing League). Na początek radzimy pozostać przy rozległych, pustych przestrzeniach i tam powoli szlifować swoje umiejętności, ponieważ to one i praktyka są najważniejsze. Dla topowych zawodników kilka gramów modelu robi różnicę, jednak dla nas – początkujących i średnio zaawansowanych – nie ma to aż tak dużego znaczenia. Najlepsze wyniki osiągają osoby, które mają umiejętności, a nie sprzęt.

fot. Aleksander Siwoń, Piotr Storek
Cena latania

Koszty latania dronami wyścigowymi nie różnią się specjalnie od innych hobby. Każde hobby, które nas wciągnie, zaczyna kosztować. W sklepach modelarskich można kupić gotowe
zestawy – ramę, regulatory, silniki, śmigła, fc (kontroler lotu) – w cenach około 400–600 zł. Do zestawu będzie potrzebny nam jeszcze własny zestaw nadajnika i odbiornika, którego ceny zaczynają się od 300 zł. Pozostaje jeszcze zakup akumulatorów, które kosztują ok. 100 zł za sztukę. Na początek najlepiej kupić kilka, ponieważ jeden wystarcza tylko na ok. 5–8 minut lotu. Wreszcie należy wyposażyć się w system fpv, w którego przypadku
rozrzut cenowy jest bardzo duży. Można kupić oddzielnie nadajnik i odbiornik fbv i do tego gogle lub np. nadajnik fbv i gogle z wbudowanym odbiornikiem (Fat Shar, SkyZone).
Nadajnik z odbiornikiem można kupić w granicach 200–500 zł, natomiast gogle kosztują od 200–300 zł w przypadku chińskich po 2000 zł za markowe gogle Fat Shark. Dla osoby zaczynającej zabawę z dronami wyścigowymi minimalny koszt wyniesie 1300–1800 zł (wszystko zależy od jakości wybieranego sprzętu i jego marki).

Rozstrzygniecie konkursu DYF w Twojej szkole

0

DYF w Twojej szkole to akcja, dzięki której możliwe było uczestnictwo w Digital Youth Forum 2018 bez ruszania się ze swojej szkoły. Transmisja na żywo umożliwiła dotarcie do ponad 6000 młodych osób. Dla najlepszych akcji w ramach DYF w Twojej szkole przewidziano atrakcyjne nagrody.

Zadaniem konkursowym było z nakręcenie krótkiej relacji z DYF w Waszej szkole. Mogły to być m.in. wypowiedzi uczniów na temat tego jak wykorzystują kreatywnie internet, ich opinie na temat wystąpień, aktywności w trakcie przerw etc. Oceniana była jakość relacji oraz inwencja w przygotowaniu imprezy.

Dla najlepszych, najciekawszych, obejmujących największą liczbę aktywnej młodzieży akcji przyznano nagrody dla szkół i placówek ufundowane przez www.multimediawszkole.pl:

  1. projektor Vivitek DW265-EDU,
  2. klocki elektroniczne littleBits: Gizmos & Gadgets vol.1 i Rule Your Room,
  3. dwa roboty JIMU TankBot

Gratulujemy zwycięzcą!

1. miejsce: Szkoła Podstawowa nr 1 w Szprotawie

2. miejsce: Liceum Ogólnokształcące w Kole

3. miejsce: Zespół Szkół nr 3 w Skierniewicach

 

 

Nakręć DYF – filmowe podsumowanie Digital Youth Forum 2018

0

W ramach trzeciej edycji Digital Youth Forum kolejny raz został ogłoszony konkurs na najlepszą relację z forum nakręconą przez uczestników . Prezentujemy 3 filmy, które uznano za najlepsze.

Zadaniem uczestniczek/ów było stworzenie reportażu filmowego z Digital Youth Forum 2018
oraz umieszczenie filmu np. na platformie Youtube.  Na reportaż mogły składać się m.in. relacje z prezentacji, strefy wystawowej, wywiady z prelegentami i uczestnikami DYF. Film powinien być krótszy niż 5 minut. Poniżej 3 filmy, które jury uznało za najlepsze.

 

1. Jagoda Budzisz

2. Wiktoria Respondek

3. Joanna Mokosa

 

 

Wirtualne muzeum

0

Platforma Google Arts & Cutlture to wspaniałe narzędzie do poznawania sztuki. Jedną z ciekawszych opcji dostępnych przez platformę są wirtualne spacery po popularnych muzeach.

Google Arts & Cutlture to miejsce, gdzie możesz mieć dostęp najbardziej znanych dzieł sztuki, tworzyć kolekcję ulubionych obrazów oraz oglądać filmy oprowadzające po wybranych wystawach.

Na stronie możesz także znaleźć wyjątkowe zestawianie 10 wspaniałych muzeów, w których możliwe jest wirtualne zwiedzanie. W zestawieniu znalazły się m.in.: The British Museum (Londyn), Muzeum Guggenheima (New York),  Muzeum Orsay (Paryż), Muzeum Pergamońskie (Berlin) Muzeum Państwowe w Amsterdamie,

Szczegóły znajdziesz na stronie projektu artsandculture.google.com

Filmy o teoriach spiskowych z linkiem do Wikipedii

0

YouTube zamiarze dodawać informację z Wikipedii do filmów na temat popularnych teorii spiskowych by prezentować odmienny punkt widzenia na kontrowersyjne tematy. Mechanizm ma być wdrożony w nieodległej przyszłości.

Plany serwisu zostały ogłoszone przez jego szefową Susan Wójcicki podczas konferencji SXSW. Ma być to metoda na walkę z dezinformacją i bańka informacyjną, w którą często wpadają osoby szukające informacji na dany temat.

Rozwiązanie zaproponowane przez serwis umożliwia weryfikację tego co będzie prezentowane na filmie. Co istotne Youtube nie chce by walka z teoriami spiskowymi polegała na kasowaniu filmów. Informacje mają pojawiać się w formie małego bloku pod filmem z krótkim tekstem oraz odnośnikiem do Wikipedii, gdzie można znaleźć dalsze informacje.

 

Na początku dodatkowe informacje mają pojawiać się przy filmach z ograniczonej listy teorii spiskowych takich jak sfingowanie lądowania na księżycu lub chemitrails. W przyszłości lista ta będzie z pewnością rozszerzana.

Czcionki – z notatnika muzyka na ekran komputera

0

W sieci pojawił się bardzo ciekawy projekt. Jego autorzy postanowili stworzyć kilka fontów na bazie notatników znanych muzyków takich jak Kurt Cobain czy David Bowie.

Według twórców projekt ma być inspiracją dla muzyków. Stworzyli czcionki by twórcy tekstów mogli rozwijać swoją wyobraźnię wczuwając się w jednego z wielkich artystów.

 

Fonty można pobierać na stronie songwritersfonts.com. Autorzy projektu udostępnili czcionki stworzone na podstawie pisma Davida Bowie, Kurt Cobaina, Johna Lennona, Leonarda Cohena oraz Sergea Gainsbourga.

Meet IT – naucz się programować

0

Meet IT to inicjatywa realizowana w ramach projektu “Zwolnieni z Teorii”. Celem inicjatywy jest wspieranie młodych ludzi w nauce programowania.

Projekt Meet IT powstał we wrześniu 2017 z inicjatywy pięciu młodych programistów z Gdyni: Mateusza Masłowskiego, Macieja Kanasa, Michała Rembalskiego, Piotra Kowalewskiego i Kacpra Walentynowicza. Głównym celem działania jest zapewnienie możliwości nauki programowania na najwyższym poziomie za darmo dla każdego. Szczególnie dla osób spoza największych ośrodków edukacyjnych, gdzie dostęp do kursów i różnorodnych zajęć jest dużo łatwiejszy.

W ramach Meet IT stworzono darmowe, internetowe źródło wiedzy  na temat algorytmiki. “KompendiX” składa się z 60 lekcji podzielonych na 9 działów. Każda z nich zawiera artykuł napisany przystępnym językiem i zadania na różnym poziomie trudności dobrane w taki sposób, by uczyć kreatywnego myślenia. Do większości lekcji dołączony jest również
wykład, na którym młody programista tłumaczy dane zagadnienie kompendium.meetit.pl/kurs

Najważniejszym zadaniem inicjatywy jest zaangażowanie tutorów – nauczycieli prowadzących darmowy kurs e-learningowy . Są to młodzi  programiści, laureaci ogólnopolskich i międzynarodowych olimpiad informatycznych.

Uczestnicy projektu uczą się od zera do poziomu średnio zaawansowanego w kilkunastoosobowych grupach. Następnie rozpoczynają naukę indywidualną, która jest w pełni dostosowywana do ich indywidualnych preferencji. Stopień zaawansowania również jest zróżnicowany.

W ramach projektu organizowane są także staże dla najbardziej  zaangażowanym tutorów oraz najlepszych uczniów.

Chcesz dołączyć do projektu? Wejdź na stronę meetit.pl i wypełnij formularz. Projekt posiada także swój fanpage: facebook.com/MeetIT.Project/

Najpopularniejsze

Najnowsze artykuły

Nowa funkcja Google’a do przekształcania zdjęć w dzieła sztuki.

Jakiś czas temu Google w swoim portalu Arts & Culture wprowadził aktualizację o nazwie Art Transfer, która pozwala wystylizować swoje zdjęcie na wzór malarstwa wybranego artysty. Korzystając z Art Transfer, można tworzyć unikalne prace artystyczne, łącząc własne zdjęcia...