Strona główna Blog Strona 24

BITCOIN – realne wirtualne pieniądze

0

Czy mogą istnieć pieniądze, których nie emituje żaden bank centralny w żadnym państwie świata, a mimo to da się za nie kupić niemal wszystko, od kawy w kawiarni do nieruchomości na egzotycznych wyspach? Tak działa bitcoin, wirtualna waluta, która kończy właśnie 5 lat.

Współcześnie wiele transakcji odbywa się w ogóle bez fizycznych pieniędzy, np. za pomocą internetowych przelewów czy kart płatniczych. Wiadomo jednak, że pieniądze, które widzimy na internetowym koncie w banku, możemy wypłacić w formie banknotów. Oznacza to, że nawet transakcje elektroniczne są powiązane z „tradycyjnymi” pieniędzmi.

W 2008 r. powstał projekt w pełni wirtualnej waluty, którą nazwano „bitcoin” (od bitu informacji oraz ang. coin – moneta).

Do jej obsługi wykorzystuje się moc obliczeniową tysięcy komputerów użytkowników podłączonych do internetu oraz zaawansowaną kryptografię (szyfrowanie).  Nowe „monety” pojawiają się z określoną częstotliwością i trafiają do losowych użytkowników sieci. Jest to porównywane do natrafienia na bryłkę złota, dlatego podłączenie komputera do sieci bitcoin nazywa się niekiedy „wydobywaniem” (mining), a osoby zaangażowane w ten proceder „górnikami” (miners). Obecnie, średnio co 10 minut do losowych szczęśliwców trafia kolejnych 25 bitcoinów.

Jak wygląda obsługa bitcoinów od strony zwykłego użytkownika? Każdy, kto chce uczestniczyć w sieci, musi mieć adres użytkownika (podobny do adresu e-mail).

Mając adres, można zainstalować na komputerze program nazywany „portfelem” służący do przechowywania bitcoinów i zlecania transakcji. Pojedynczy bitcoin to w zasadzie długi ciąg znaków w rodzaju: 1rYK1YzEGa59pI314159KUF2Za4jAYYTd. Bitcoiny można stosunkowo łatwo wykraść, dlatego ostrożni użytkownicy często trzymają je na osobnych, niepodłączonych do internetu komputerach, albo wręcz na papierowych wydrukach schowanych w domu.

Nie wiadomo, jaka będzie przyszłość bitcoina. Dla jednych jest to waluta nowego rodzaju, która zmieni finanse tak, jak internet zmienił media. Dla innych, to jedynie narzędzie do robienia szemranych interesów.

Choć wartość bitcoina znacznie wzrosła w ciągu ostatnich trzech lat, wielu ekonomistów ostrzega przed bańką spekulacyjną, która może pęknąć doprowadzając posiadaczy cyfrowych pieniędzy do wielkich strat . Dlatego może lepiej nie ryzykować inwestycji w wirtualną walutę, mimo że obecnie jej wartość jest jak najbardziej realna.

Wolna legalna kultura

0

W 2012 roku fala protestów przelała się przez cały kraj – zarówno ten wirtualny, jak i ten realny. Chodziło o ratyfikację w Polsce międzynarodowej umowy ACTA. Co tak rozsierdziło internautów? I czy jesteśmy skazani na wieczną wojnę pomiędzy właścicielami praw autorskich a użytkownikami sieci?

Osią sporu był zaledwie fragment umowy ACTA dotyczący dochodzenia i egzekwowania praw własności intelektualnej w sieci. Znalazł się tam m.in. kontrowersyjny zapis pozwalający, aby dostawcy usług internetowych przekazywali władzom prowadzącym dochodzenia w sprawie nieprzestrzegania praw autorskich adresy podejrzanych o to osób.

ACTA była jednym z przejawów narastającego od lat konfliktu pomiędzy branżami muzyczną, filmową i komputerową a internautami, którzy korzystają w sieci z materiałów, za które gdzie indziej musieliby zapłacić.

Właściciele praw autorskich coraz częściej sięgają po sankcje i kary, żądają identyfikacji i wytaczania procesów tym, którzy naruszają ich dobra.

Powoduje to oczywiście reakcję w postaci rosnącej niechęci do twórców i stojących za nimi koncernów oraz determinację do dalszego “piracenia”. Czy jednak musi tak być? Czy trzeba angażować się w konflikt po jednej lub drugiej stronie? Okazuje się, że istnieją także inne drogi.

Amerykański prawnik Lawrence Lessig założył na początku lat dwutysięcznych ruch “wolnej kultury”.

Efektem było powstanie całego zestawu licencji Creative Commons (ang. Twórcze Dobra Wspólne), których można używać, udostępniając swoje własne utwory w internecie. Istotą pomysłu jest to, że autor może sobie zastrzec część praw (np. do tego, aby zawsze być podpisywanym imieniem i nazwiskiem), jednocześnie nie ograniczając innym korzystania z jego twórczości. Przykładowo możemy np. umieścić w sieci zrobione przez nas zdjęcie i zaznaczyć, że nie mamy nic przeciwko, aby inni go używali – o ile podpiszą nas jako autorów i nie będą z tego czerpać zysków.

Jeśli ktoś nie wierzył, że wolna kultura się upowszechni, może się nieco zdziwić, ponieważ na pewno sam nieraz już korzystał z jej zasobów.

Największym projektem, który udostępnia treści na licencjach CC, jest bowiem… Wikipedia. Internet jest medium, które rządzi się swoimi prawami i zapewne trudno będzie odwrócić pewne tendencje za pomocą systemu nakazów i zakazów. Ruch wolnej kultury proponuje nieograniczone dzielenie się twórczością bez wchodzenia w konflikt z prawem i twórcami. Trzymajmy za niego kciuki!

Więcej o wolnej kulturze i Creative Commons znajdziecie na http://www.creativecommons.pl

 Książkę Lawrence’a Lessiga „Wolna kultura” można ściągnąć ze strony http://otworzksiazke.pl/ksiazka/wolna_kultura   (została udostępniona na licencji BY-NC-SA).

Ja i moje selfie

0

Oto ja. I tutaj też ja. I tutaj. A tak wyglądałam wczoraj. I jeszcze tutaj byłam.

Selfie to autoportret naszych czasów – jesteśmy na nim wszyscy. Wystarczy wyszukać “#selfie” na Twitterze albo zajrzeć na Instagram, gdzie ponad 90 milionów zdjęć oznaczonych jest hashtagiem #me (#ja). Wśród gwiazd uwielbiających dzielić się swoim wizerunkiem z fanami są Justin Bieber, Rihanna czy Kim Kardashian.

Trochę inną kategorią niż “dzióbki” czy “bicepsy”, są zdjęcia, które oprócz wizerunku fotografującego uchwycą coś więcej – najlepiej coś niezwykłego.

Tak jak astronauta Aki Hoshide, który zrobił sobie fotkę w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, na której oprócz niego w kosmicznym skafandrze możemy zobaczyć słońce oraz czerń kosmosu. W wyjątkowych okolicznościach sfotografował się również Ferdinand Puentes – w kamizelce ratunkowej, w oceanie, kilka minut po tym, jak niewielki samolot pasażerski, którym leciał, rozbił się i zaczął tonąć. Wkrótce potem możliwość fotografowania swojego awatara na tle katastroficznych wydarzeń pojawiła się w grze Grand Theft Auto 5.

“Gdyby tylko ramię Bradleya było dłuższe. Najlepsza fotka w historii. #oscary”

Tak najsłynniejsze selfie na swoim Twitterze podpisała Ellen DeGeneres – amerykańska prezenterka, która w ubiegłym roku poprowadziła oskarową galę. Na zdjęciu oprócz niej byli między innymi Brad Pitt, Angelina Jolie, Jennifer Lawrence i Bradley Cooper. W przeciągu pół godziny zdjęcie zostało przesłane dalej blisko 780 tysięcy razy bijąc wszelkie dotychczasowe rekordy, a pod koniec ceremonii wręczenia Oskarów liczba ta wzrosła do ponad 2 milionów! Tweet Ellen był tak popularny, że serwis dwukrotnie się zablokował. Dopiero później okazało się, że był to element kampanii promocyjnej telefonu firmy Samsung, która była sponsorem Oskarów. Za kulisami Ellen używała iPhone’a.

Czy selfie to sztuka, czy objaw narcyzmu i naszej obsesji na własnym punkcie? Zdania są podzielone.

Dla niektórych selfie to powierzchowny rodzaj komunikacji, którego celem są lajki i popularność. Jednocześnie jesteśmy swoimi osobistymi paparazzi i największymi fanami. Dla innych selfie to wizualny pamiętnik, dokumentujący ich codzienność i to, jak się zmieniają.

Ja czyli kto? Seksting, granice i dowody miłości

0

Jak zachować swoją indywidualność, nie ulegać presji i nie spełniać cudzych oczekiwań dotyczących zachowań i wizerunku?

Kiedy dostajemy prośbę o intymne zdjęcie, często okazuje się, że trudno nam powiedzieć „nie” – nie spełnić czyjegoś oczekiwania, nie ulec presji, żeby się dopasować , bo przecież wszyscy tak robią.

Jednak nawet jeśli niektóre zachowania są popularne i zdają się być w naszym środowisku normą, dobrze jest się im krytycznie przyjrzeć i samemu zdecydować, czy chcemy brać w nich udział i dlaczego.

Czy nagie zdjęcie rzeczywiście może być dowodem miłości?

Czy też raczej potwierdzeniem prawdziwego uczucia jest nie domaganie się od bliskiej osoby takich dowodów? Warto zastanowić się, jaką relację chcemy tworzyć. Relacja między dwojgiem ludzi powinna być zbudowana na wzajemnym szacunku i szanowaniu granic drugiej osoby. Jeśli twój chłopak/dziewczyna domaga się dowodów miłości – porozmawiaj z nią/nim. Być może ma poczucie, że wszyscy tak robią i ulega temu trendowi. Jeśli jednak stawia ci ultimatum i od tego uzależnia przyszłość waszej relacji – to jest to szantaż emocjonalny i nie ma nic wspólnego z prawdziwym uczuciem.

Państwa i miasta mają granice, mieszkania mają okna i drzwi zamykane na klucz -innymi słowy granice są ważne.

Ludzie również mają granice, które oddzielają nas od innych i określają, kim jesteśmy, chronią nas i ułatwiają dokonywanie wyborów. Ponieważ inni nie wiedzą, gdzie przebiegają nasze granice, musimy się nauczyć o nich komunikować. Najpierw jednak sami musimy wiedzieć, gdzie przebiegają. Obserwuj siebie i swoje potrzeby, zauważaj na co w relacjach z innymi ludźmi masz ochotę, a na co nie, co jest dla ciebie niekomfortowe, w jakich sytuacjach nie chcesz brać udziału. Następnie spróbuj to ująć w słowa, na przykład:

  • nie zgadzam się, żeby ludzie na mnie krzyczeli albo mówili do mnie podniesionym głosem;
  • nie pozwalam, żeby mnie poniżano, obrażano, traktowano bez szacunku;
  • nie pozwalam, żeby dotykano mnie bez mojej zgody – moje ciało należy do mnie;
  • nie pozwalam, żeby zmuszano mnie do czegoś, na co nie mam ochoty
  • ufam swojej intuicji -jeśli nie jestem do czegoś przekonana(y), daję sobie czas, żeby poczuć, czego naprawdę chcę.

Jeśli odmawianie sprawia ci trudność, zastanów się dlaczego? Czy obawiasz się, że ktoś będzie zły, że przestanie cię lubić/kochać, wyśmieje cię?

Zasługiwanie na akceptację i uczucie to nigdy nie jest dobry powód, żeby podejmować działanie. Jeśli czujesz, że jest ci trudno zadbać o siebie, określić swoje granice, mówić „nie” porozmawiaj o tym z dorosłym, któremu ufasz. To może być rodzic, pedagog szkolny, możesz też zadzwonić lub napisać do Telefonu zaufania dla dzieci i młodzieży 116 111 (www.1116111.pl). 

Czy jesteś homo tabletisem?

0

Homo tabletis to nowy gatunek człowieka. Jak można się domyślić, tablet odgrywa w jego rozwoju ogromną rolę. Niestety negatywną. Nie bądź tabletowym nastolatkiem.

Gdzie jest Mimi?

0

W jednym z poznańskich gimnazjów wszyscy mówią o tajemniczym blogu, na którym wyśmiewani są uczniowie szkoły. Codziennie pojawiają się na nim nowe wpisy. Wulgarne komentarze, przerobione zdjęcia i filmy z bloga trafiają na inne serwisy. Podejrzenia padają na Mimi. Dziewczyna ucieka z domu. W liście pisze, że jest niewinna, i że nie może już znieść prześladowania w szkole. Rodzina i policja prowadzą poszukiwania. Dyrektor szkoły rozpoczyna prywatne śledztwo…

Co wydarzyło się w poznańskim gimnazjum? Kto faktycznie jest winny? Gdzie jest Mimi? Obejrzyj:

Fejsmen nie daje rady

0

Fejsmen to superbohater – a w każdym razie za takiego się uważa – który dba o reputację internautów. Niestety jeszcze nigdy nie udało mu się nikogo przed popełnieniem błędu uratować. Ma za to dla nas kilka ważnych rad na temat ochrony prywatności online. Obejrzyj przygody Fejsmena, zobacz jak nie daje rady i jakie daje rady.

więcej filmów na kanale Fejsmena.

Dodaj znajomego

0

Casting do filmu. Dwójka nastolatków staje naprzeciwko siebie, nie mając świadomości, że dialog który mają odegrać powstał na bazie ich wcześniejszej internetowej dyskusji.

Co powiedział Adam? Jak zachowała się Asia? Add Friend to wspólna kampania społeczna Fundacji Dzieci Niczyje i The Walt Disney Company na temat hejtu w sieci.

W ramach kampanii nagrano również piosenkę w wykonaniu Mariki.

Czy jesteś uzależniony od internetu?

0

Obawiasz się, że korzystasz z internetu za dużo, za długo i zbyt często? Sprawdź czy rozpoznajesz u siebie objawy nadmiernego korzystania z sieci.

Odpowiedz na kilka pytań:

  • odczuwasz silną potrzebę, a nawet przymus korzystania z internetu. Masz trudność z ograniczeniem czasu online
  • kiedy nie możesz korzystać z sieci czujesz się rozdrażniony, zły, albo odczuwasz inne negatywne emocje (które ustępują kiedy masz już dostęp do sieci/komputera)
  • rezygnujesz z innych zainteresowań oraz spotkań ze znajomymi, bo coraz więcej czasu spędzasz w sieci
  • zaniedbujesz swoje potrzeby – nie jesz, nie korzystasz z toalety, bo nie chcesz się odrywać od komputera
  • spędzasz coraz więcej czasu w sieci, czas w spędzony online negatywnie wpływa na inne obszary twojego życia (szkołę, relacje, etc.).

Jeśli odpowiedziałeś ‘tak’, chociaż na jedno z tych pytań, może to oznaczać, że masz problem. Jak sobie z tym radzić?

  • pierwszy krok to uświadomić sobie i przyznać przed samym sobą, że ma się problem
  • następnie przyjrzyj się, w jaki sposób i kiedy korzystasz z internetu – postaraj się rozpoznać co powoduje u Ciebie ciągłą chęć przebywania online (np. stres związany ze szkołą, samotność i potrzeba bycia w kontakcie, obawa przed wykluczeniem, nuda etc.)
  • postaraj się zrównoważyć czas spędzany w sieci i poza nią, poszukuj ciekawych aktywności offline
  • staraj się ograniczać korzystanie z internetu – chociażby o 15 minut krócej każdego tygodnia. Rób sobie wolne od komputera/internetu
  • porozmawiaj ze znajomymi – może razem zaczniecie więcej czasu spędzać offline, zamiast przed ekranami
  • poszukaj wsparcia u osób dorosłych – możesz opowiedzieć o swoim problemie rodzicom i/albo pedagogowi szkolnemu.

Pamiętaj – nie jesteś sam. Jeżeli nie masz z kim porozmawiać zadzwoń do Telefonu Zaufania dla dzieci i młodzieży 116 111 (www.116111.pl).

Wydrukuj sobie drukarkę

0

Drukarki 3D oferują nieznane wcześniej możliwości. Można wydrukować na nich nawet… drukarkę 3D!

Czy korciło was kiedyś, aby wykonać w domu prototyp samodzielnie wymyślonego urządzenia? Jeśli tak, to powinniście zainteresować się drukarkami 3D. Potrafią one odtworzyć komputerowy model trójwymiarowego przedmiotu sklejając go warstwa po warstwie ze specjalnego, sproszkowanego plastiku.

Na drukarce 3D można wydrukować plastikowy model domu lub samochodu, fantazyjny kubek czy wazon, dosztukować ułamany albo zgubiony element jakiegoś urządzenia, lub zaprojektować unikatową ozdobę, taką jak bransoletka lub kolczyki -możliwości są praktycznie nieograniczone.

Firmowa drukarka 3D kosztuje co najmniej kilkanaście tysięcy złotych. Istnieje także społecznościowy projekt Rep-Rap. Dzięki niemu można zbudować własne urządzenie korzystając z części wydrukowanych przez innych entuzjastów na ich drukarkach 3D. Części do samodzielnego zrobienia Rep-Rap to koszt w granicach 1000-2000 zł. Nic dziwnego, że także i w Polsce coraz więcej majsterkowiczów zbudowało już własną drukarkę 3D, a im więcej ich jest, tym łatwiej zdobyć “wydrukowane” części do kolejnych egzemplarzy. Instrukcje w języku polskim – znajdują się na oficjalnym portalu www.reprap.org

Na tych, którym uda się kupić bądź stworzyć własną drukarkę, czeka niemal nieograniczony świat internetowych katalogów przedmiotów.

Jednym z największych jest otwarty i darmowy www.thingverse.com.  Mając drukarkę 3D użytkownik po prostu ściąga na komputer plik z gotowym projektem i zamienia wirtualny model w realny przedmiot!

W ostatnich latach technologia drukowania 3D gwałtownie się rozwija. Oprócz standardowych rozwiązań wykorzystujących tworzywa sztuczne powstały maszyny “drukujące” przedmioty z tak różnych materiałów, jak papier, sproszkowany kamień, metale czy ceramika.

Pojawiły się także ambitniejsze projekty: urządzenia drukujące jedzenie, domy (ogromne “drukarki” odlewające budowle z betonu), a nawet ludzkie organy (Chińczycy zdołali wydrukować z żywych tkanek fragmenty chrząstek i nerek).

Czy XXI wiek będzie należał do druku 3D? Dziś jeszcze nikt tego nie wie, ale być może już za kilkanaście lat łatwiej będzie nam wydrukować zgubiony klapek niż szukać go pod łóżkiem.

Najpopularniejsze

Najnowsze artykuły

Nowa funkcja Google’a do przekształcania zdjęć w dzieła sztuki.

Jakiś czas temu Google w swoim portalu Arts & Culture wprowadził aktualizację o nazwie Art Transfer, która pozwala wystylizować swoje zdjęcie na wzór malarstwa wybranego artysty. Korzystając z Art Transfer, można tworzyć unikalne prace artystyczne, łącząc własne zdjęcia...