Redakcja słownika oksfordzkiego wybrała na słowo roku 2016 „post-prawdę” (post-truth). Termin stosowany wcześniej przez eseistów i filozofów stał się w zeszłym roku używany masowo. Post-prawda to stan, w którym nie ma już znaczenia, czy coś jest prawdziwe, czy fałszywe. Znaczenie ma tylko to, jakie dana informacja wywołuje emocje i reakcje oraz czy jest popularna, czy nie. Dla tych, których ten stan niepokoi „post-prawda” to współczesny synonim kłamstwa.
Post-prawda może też kojarzyć się z postami na Facebooku lub innych portalach, gdyż to właśnie internet jest głównym polem rozpowszechniania zmanipulowanych, niesprawdzonych lub wprost nieprawdziwych informacji. Każdy z nas przeglądając sieć czerpie wiedzę z nagłówków lub krótkich streszczeń, nie sięgając do źródłowego artykułu, ani tym bardziej nie sprawdzając faktów w innych miejscach.
Post-prawda w kampanii wyborczej
Sprawia to, że coraz łatwiej nami manipulować. Dużo mówi się o wpływie, jaki fałszywe internetowe wiadomości dotyczące Donalda Trumpa i Hillary Clinton miały na przebieg amerykańskiej kampanii prezydenckiej. Najwięcej polubień i udostępnień miały na Facebooku newsy zupełnie zmyślone; takie jak ten, że papież Franciszek poparł Donalda Trumpa albo, że Hillary Clinton chwaliła Trumpa w 2013. Ten ostatni post uzyskał prawie 500 tysięcy udostępnień podczas gdy najpopularniejsze (prawdziwe) wiadomości z serwisów takich jak New York Times uzyskiwały do 150 tysięcy. Co jeszcze ciekawsze, okazało się, że za większością tych fałszywych informacji stoją nie fanatyczni zwolennicy Trumpa, a… nastoletni programiści z miasteczka Wełes w Macedonii. W tej miejscowości zarejestrowano ponad 140 stron „specjalizujących” się w newsach o amerykańskiej polityce. Ich twórcy wymyślali najbardziej niestworzone historie z krzykliwymi nagłówkami i udostępniali je na Facebooku, byle tylko zdobyć jak najwięcej kliknięć. Dzięki temu zarabiali na reklamach, którymi obwieszone były ich strony, a przy okazji wywołali chaos informacyjny w amerykańskim internecie.
Po tych wydarzeniach szefowie największych portali, w tym Google i Facebook zapowiedziały opracowanie mechanizmów niepozwalających na rozprzestrzenianie się fałszywych wiadomości, które można określać jako post-prawda. Jest to jednak duże wyzwanie dla sztucznej inteligencji. Komputerom trudno jest weryfikować fakty lub np. odróżnić żart czy satyrę od wiadomości mającej wprowadzić czytelnika w błąd. Choć najlepsi informatycy głowią się jak walczyć z fałszywymi informacjami w sieci, nic nie pomoże, jeśli sami nie włączymy krytycznego myślenia w stosunku do tego co widzimy w internecie.
Parę prostych zasad może pomóc w weryfikacji artykułów:
- Źródła – zawsze zwracaj uwagę, jaki serwis jest źródłem informacji. Duże, profesjonalne media ciągle zapewniają wyższą wiarygodność.
- Fakty – sprawdzaj podstawowe fakty w innych miejscach. Zwróć uwagę na sprzeczności, albo twierdzenia, których nie da się sprawdzić.
- Ilustracje – fałszywe wiadomości często zawierają ilustracje wyrwane z kontekstu, albo słabo związane z tematem. Zdjęcia powinny odpowiadać treści artykułu, a najlepiej potwierdzać przedstawione twierdzenia.
- Aktualność – sprawdź, kiedy wydarzyły się opisywane zdarzenia. W internecie co jakiś czas wypływają jako sensacje, „odgrzewane” wiadomości, które już dawno są nieaktualne.
Zachęcamy także do zobaczenia filmu na temat rozpoznawania post-prawdy nakręconego przez SciFun’a.