Pewnego letniego dnia w 2015 roku, jako czternastolatek, wpadłem na świetny pomysł. Postanowiłem, że prześledzę historię mojej rodziny i stworzę własne drzewo genealogiczne, poznam wszystkich swoich przodków. Z typowym dla nowego hobby zapałem przystąpiłem do przepytywania moich dziadków, robienia notatek, a także przeszukiwania rodzinnych pamiątek i kronik. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że w ten sposób na sobie samym zacznę poznawać skalę problemu, którym po dziś dzień się zajmuję.
Autor: Tymon Radzik – licealista, działacz na rzecz praw człowieka, w szczególności na rzecz prawa dzieci do partycypacji, programista. Społeczny doradca Ministra Cyfryzacji, zwycięzca nagrody głównej konkursu programistycznego Google Code-in 2016. W 2017 r. jeden z trzech finalistów Międzynarodowej Dziecięcej Nagrody Pokoju (tzw. dziecięcego nobla).
W pewnym momencie utknąłem. Poszukiwania stanęły w martwym punkcie, nie mogłem znaleźć żadnych dalszych informacji o jednej praprababci. Jedyne, co miałem, to data i miejsce jej narodzin. Po chwili namysłu pomyślałem, że dobrym pomysłem będzie napisanie do urzędu miasta krótkiego listu z prośbą o przesłanie odpisu jej aktu urodzenia. Po kilkunastu dniach otrzymałem odpowiedź odmowną. Dla kierownika urzędu stanu cywilnego jedynym problemem w przesłaniu jednostronicowego dokumentu okazał się mój wiek. Taka sytuacja powtórzyła się parokrotnie w różnych miejscowościach. Prosta sprawa stawała się niemożliwością. Zacząłem wtedy dostrzegać, że problem nie jest jednostkowy, ale dotyczy działania całego systemu organów władzy publicznej.
Prawo to narzędzie
„Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa.” Prawo jest narzędziem. Prawo jest skuteczne przez zaangażowanie w jego stosowanie całego państwowego aparatu przymusu. Jeżeli jednak prawo jest niesłuszne lub niesprawiedliwe, ten sam aparat wyrządza ludziom krzywdę. Nie mogłem i nie mogę się zgodzić na niewątpliwą krzywdę, jaką jest odbieranie głosu i możliwości interakcji w przestrzeni publicznej osobom niepełnoletnim, zwłaszcza jeśli czyni to władza, która ma traktować wszystkich ludzi równo i bez cienia dyskryminacji. Nie jestem osobą, która pozostawia otwarte sprawy. Podjąłem wyzwanie.
Dobre zmiany
Moje działania doprowadziły m.in. do zmiany prawa – Kodeksu postępowania cywilnego i Prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi – w ten sposób, że od 14 lipca 2017 roku osoby niepełnoletnie mogą zdobywać wiedzę o działaniu władzy sądowniczej, samodzielnie uczestnicząc w rozprawach. Ponadto skutkowały one wydaniem precedensowych orzeczeń przez wojewódzkie sądy administracyjne i Naczelny Sąd Administracyjny, w których określono pozycję małoletniego w formalnych kontaktach z organami państwa. Jedna z moich spraw, dotycząca udostępniania informacji publicznej, zakończyła się złożeniem skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Ponadto w wyniku mojej współpracy z Panią Minister Cyfryzacji Anną Streżyńską wiele aplikacji i systemów państwowych, w tym np. „mTożsamość”, wyświetlająca i weryfikująca dane z dowodu osobistego w telefonie, otworzyło się na dzieci i młodzież, a dla części inżynierów standardem stało się uwzględnianie sytuacji osób małoletnich już na etapie projektowania nowej usługi.
To całkiem proste
Z powyższego opisu można wnioskować, że cała procedura prowadząca do tych rezultatów musiała być skomplikowana, żmudna i niedostępna. To nieprawda! Myślę, że sam jestem tego najlepszym przykładem – wywieranie wpływu na władzę w żadnym wypadku nie jest działaniem ekskluzywnym, którego podejmowanie wymaga specjalistycznej wiedzy, znajomości lub długoletniego doświadczenia. By poruszyć urzędową machinę, nie trzeba być adwokatem. Przeciwnie, spowodowanie zmiany w naszej rzeczywistości bywa prostsze od wysłania zgłoszenia o błędzie w oprogramowaniu. Iskrą zapalną może być każdy z nas – gwarantuje to nam Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, przyznając każdemu w art. 63, prawo do składania petycji, wniosków oraz skarg do organów władzy publicznej i innych instytucji, które wykonują zadania zlecone z zakresu administracji publicznej.
Przykładowo, napisanie wniosku nie wymaga znajomości prawa ani prawniczego żargonu. Wystarczy w kilku, kilkunastu zdaniach jasno wyartykułować swoje żądanie i opisać, czemu jego realizacja byłaby ważna dla nas lub nawet dla całej większej społeczności, i wysłać przygotowany tekst e-mailem do właściwego urzędu wraz ze swoim imieniem i nazwiskiem oraz danymi adresowymi. Urząd co do zasady będzie musiał ustosunkować się do naszej prośby w ciągu 30 dni. Jeśli stwierdzi, że pomyliliśmy się w adresowaniu, sam przekaże nasze pismo do właściwego organu. Prawda, że jest to proste?
Pierwszy krok
Wielka zmiana często zaczyna się od małych rzeczy. Petycja lub wniosek mogą dotyczyć spraw ustrojowych, ale też częstych spóźnień autobusów komunikacji miejskiej czy braku ścieżek rowerowych w okolicy. Nie bójmy się mówić o naszych potrzebach. Część problemów nie jest rozwiązywana, bo nigdy nie jest identyfikowana. Pamiętajmy, że władze nie mają problemu z nadmiarem wniosków – ta obywatelska aktywność jest zjawiskiem ściśle deficytowym. To od nas zależy kształt rzeczywistości, w której żyjemy. Nie bójmy się wykorzystywać danych nam narzędzi!
Jeżeli mielibyście jakiekolwiek pytania lub wątpliwości, chcielibyście rozwiać niejasności, serdecznie zapraszam do kontaktu. Może razem uczynimy nasz świat choć odrobinę lepszym?