3 narzędzia do tworzenia wideo kolaży

0

Przedstawiamy 3 narzędzia do tworzenia video kolaży, które można wykorzystać do tworzenia szkolnych projektów.

WeVideo

WeVideo to dodatek do przeglądarki Google Chrome umożliwiający łatwą edycję wideo. Aplikacja udostępnia kilka trybów działania m.in. storyboard oraz oś czasu. WeVideo jest zintegrowany z popularnymi usługami w chmurze takimi jak Dropbox czy Google Drive. Do filmów wideo można w łatwy sposób dodawać tekst oraz muzykę.

Magisto Magical Video Editor & Maker

Magisto Magical Video Editor & Maker to proste narzędzia do automatycznego edytowania wideo i dzielenia się nim ze znajomymi. Naszym zadaniem jest jedyne wskazanie filmów oraz zdjęć. Magisto w kilka minut połączy dostarczone zasoby łącząc je efektownie z muzyką.

Animoto Collage Maker

Animoto Collage Maker umożliwia tworzenie efektownych kolaży składających się z filmów, zdjęć, muzyki oraz tekstów. Dużą zaletą aplikacji jest prostota jej działania.

Narzędzia do tworzenia map

0

Przedstawione poniżej narzędzia umożliwiają dostosowywanie map do naszych potrzeb m.in. poprzez nanoszenie tekstu, kolorowanie itp.

ZeeMaps

ZeeMaps to narzędzie do tworzenia interaktywnych map. Do map można dodawać zdjęcia, wideo lub ścieżkę audio. Możesz także oznaczyć kraje, miasta lub regiony lub każdy inny, dowolny obszar. Gotową mapę można eksportować jako plik PDF lub PNG.

Click2Map

Click2Map to kolejna, podobna aplikacja, która umożliwia łatwe tworzenie map poprzez nakładanie znaczników na dowolny obszar. Narzędzie posiada opcję importowania danych. Dzięki temu można oznaczać lokację określone w naszej bazie danych. Gotową mapę można eksportować.

Scribble Maps

Scribble Maps to kolejne skuteczne narzędzie, które umożliwia dostosowywanie map do naszych potrze. Podobnie jak w przypadku wymienionych wyżej narzędzi możliwe jest dodawanie tekstów, zdjęć i zaznaczeń. Narzędzie sprawdzi się podczas realizowania szkolnych projektów, ale można je także z powodzeniem wykorzystywać do prywatnych zastosowań.

Zmapuj siebie

0

Przez 12 lat formalnej edukacji uczymy się, że poprawna jest tylko jedna odpowiedź, a także jak wstrzelić się w klucz odpowiedzi, żeby procenty na testach poszybowały wysoko w górę. Nabieramy przekonania, że za popełnianie błędów czeka nas kara i że dość szybko musimy zdecydować, czy jesteśmy analitycznym umysłem ścisłym czy szalonym humanistą.

Autorki: Paulina Anna Galanciak, Paulina Łoś

Jeśli po tym czasie wkładania nam takich przekonań do głowy, ktoś nagle z radością wykrzykuje: „No! To co chcielibyście robić po skończeniu szkoły?!” – można przeżyć nie lada szok poznawczy. No bo jak tu nagle wybrać spośród tylu ścieżek? Która jest lepsza, która gorsza? I co, jak źle wybiorę? Czy już do końca będę musiała być nieszczęśliwą lekarką? Niespełnioną kosmonautką? Średnią fryzjerką? Dokładnie ten problem spotkał nas 10 lat temu w czasie kończenia liceum. I szczerze? Niewiele się po tym czasie zmieniło.
Licealistki, z którymi rozmawiałyśmy, pokazały nam, że przeżywają dokładnie te same dylematy, tak samo nie wiedzą, co zrobić ze swoim życiem i co ich wybory oznaczają. Równie średnio radzą sobie z wizją porażki, a to z kolei paraliżuje je przed podejmowaniem jakichkolwiek kroków. A do tego wszystkiego – nie do końca wiedzą, gdzie mogą szukać wsparcia, kiedy wszystkie psychotesty zawodowe zawiodły. Nie wiedzą także, jak przekonać swoich rodziców do tego, że bycie prawnikiem nie jest ich marzeniem.

Będziesz mogła zmienić decyzje, które podejmiesz dziś

Warto pamiętać, że decyzja, którą podejmujemy dziś, na przykład w kwestii profilu klasy albo matury, nie jest nieodwracalna. Historie ścieżek zawodowych wielu osób z naszego otoczenia są bardzo kręte i nieoczywiste i dotarły one do swoich stanowisk, wielokrotnie zmieniając plany. Istotne są odwaga i chęć do zmiany w sytuacji, w której czujemy, że coś nie jest dla nas. Jasne, że pisanie matury ponownie po kilku latach od skończenia liceum nie zapowiada się najprzyjemniej, ale z jednej strony może być bardzo rozwojowe, a z drugiej – w wielu zawodach trzeba ciągle aktualizować swoją wiedzę. Co więcej, żeby pracować na wielu stanowiskach nie musisz już iść klasyczną drogą – czyli matura, a potem 5-letnie studia – wystarczą ci kursy, staże albo szkoła podyplomowa.
Zawracać z obranych już ścieżek można w każdym momencie naszego życia. Wiąże się to często z odwagą czy wyjściem poza swoją strefę komfortu, ale nie jest niemożliwe.

Próbowanie nowych rzeczy często jest przerażające, ale nauczy cię dużo o sobie

To zupełnie normalne, że boimy się nowych doświadczeń, bo to, co nowe jest nieznane i nieoswojone. Jeżeli wchodzimy w sytuację spoza naszej strefy komfortu, nie możemy do końca przewidzieć, jaki będzie miała na nas wpływ i czy sprawdzi się w naszym życiu. Sęk w tym, że ryzykując i wchodząc w nowe dla siebie sytuacje, wydarzenia, relacje, jesteśmy w stanie nauczyć się więcej o sobie, dowiedzieć się, co lubimy, co w sobie cenimy, a czego nie możemy znieść.
Jest to ogromnie ważna wiedza o nas samych, bez której ciężko świadomie podejmować decyzje dotyczące naszej przyszłości. Próbowanie nowych rzeczy nie zawsze musi oznaczać skok na bungee czy podróż dookoła świata. Czasem to właśnie w małych krokach jest ogromna moc – może warto jednak zjeść rodzynkę i spróbować się w niej rozsmakować albo przeczytać książkę zamiast scrollować Facebooka w tramwaju w drodze do szkoły. W każdej, nawet najmniejszej zmianie dotychczasowych przyzwyczajeń tkwi ogromny potencjał poszerzania naszych horyzontów.

Wykasuj słowo „porażka” ze swojego słownika i zastąp je słowem „eksperymentowanie”

W końcu udało się i zebrałyśmy się na odwagę, żeby spróbować nowej rzeczy, ale okazało się, że tego nie czujemy, to nie dla nas. Traktujesz to jako porażkę? Myślisz, że ci się nie udało? Nic bardziej mylnego! Potraktuj to jako ważną lekcję i zobacz, jak dużo nowej wiedzy o sobie możesz z tego wyciągnąć. Zastanów się, co takiego w tej sytuacji nie było dla ciebie fajne, a które aspekty cię wciągnęły. Dzięki temu nie musisz dłużej brnąć w aktywność czy wiedzę, które nie są dla ciebie inspirujące, a możesz zacząć coś nowego. I jeśli potraktujesz nowe wyzwania nie jako trudne decyzje, dotyczące swojej przyszłości, które obarczone są ogromnym ciężarem, a zaczniesz myśleć o nich jako o eksperymencie, który w naturalny sposób może się po prostu nie udać – cały ciężar spadnie. Poczujesz się lekka, przestaniesz myśleć o sobie jako o kimś, komu ciągle się nic nie udaje, i zobaczysz siebie w nowej odsłonie – osoby otwartej na próbowanie nowych rzeczy i wiedzącej o sobie naprawdę dużo.

Nie wiedzieć, co dalej, jest okej

„Nie wiem, czego chcę”, „Nie wiem, co dalej”, „Nie wiem, co lubię” – podczas warsztatów słyszałyśmy dużo takich stwierdzeń. Co więcej, same często łapiemy się, że mamy je w głowie. Nie zawsze przecież jesteśmy chodzącymi bombami pewności siebie i jasnych planów, kim i gdzie będziemy za rok, 5 i 25 lat. I wiecie, co? To jest naprawdę w porządku! Żyjemy w bardzo dynamicznym świecie, mamy do czynienia z ogromnie elastycznym rynkiem pracy, co może oznaczać, że będziemy musiały sporo w swoim życiu zmieniać. To samo tyczy się nas samych – również zachodzi w nas dużo zmian. Nie lubisz już różowego swetra, który ubóstwiałaś w podstawówce? Zaklinałaś, że nigdy nie zjesz papryki, a dziś jesz ją kilogramami? A może nigdy nie chciałaś wyjechać ze swojego miasta, a właśnie pakujesz się na studia do Krakowa? Nasze życie jest pełne zmian i możliwe, że ta zmienność będzie też dotyczyć naszej rzeczywistości zawodowej. Dlatego dobrze jest wypracować w sobie przyzwolenie na ten stan zawieszenia i niewiedzy. Nie chodzi o składanie broni i bierne czekanie na rozwiązanie! Chodzi o to, żeby akceptować swoją niewiedzę i z odwagą zabierać się za szukanie rozwiązań.

Bardzo możliwe, że zawód, który będziesz wykonywać, jeszcze nie istnieje

Manager śmierci wirtualnej, doradca antyszkolny, specjalista od wirtualnego detoksu, architekt połączeń nerwowych, dyspozytor dronów cywilnych – to kilka przykładów zawodów, które według najnowszych badań powstaną w ciągu kilku najbliższych lat. Jak zaplanować swoją ścieżkę zawodową do zostania architektem połączeń nerwowych? Jaką zdać maturę, na jakie iść studia? Sposobów jest co najmniej kilka i nie ma jednej właściwej odpowiedzi. Ważne jest jednak, żeby mieć świadomość, że pewne zawody zanikają, a niektóre jeszcze nie powstały, co oznacza, że często lepiej skupić się na rozwijaniu kompetencji niż na kształceniu się w konkretnej profesji. Co więcej, w ostatnich latach coraz większą wartość zyskują kompetencje miękkie, czyli takie, które nie będą mogły być zastąpione w postępującym rozwoju technologicznym. Z pewnością wiele zawodów zostanie z nami jeszcze bardzo długo, jak lekarze czy prawnicy, a przyuczanie się do nich dalej będzie bardzo czasochłonne. Jeśli jesteś pewna, że właśnie im się chcesz poświęcić – sprawdź, czy są dla ciebie i idź w to!

JAK PRZETESTOWAĆ MOŻLIWE SCENARIUSZE PRZYSZŁOŚCI?

No dobrze. Załóżmy, że masz kilka pomysłów na to, kim chciałabyś być. Może zanim zdecydujesz się na 5-letnie studia bądź zaczynanie pracy, przetestujesz je i sprawdzisz, czy naprawdę są dla ciebie? Jak to zrobić? Zainteresuj się tematem, zrób research, porozmawiaj z kimś, kto wykonuje ten zawód. Wybierz ten, który najbardziej ci odpowiada. Nasze propozycje twojego własnego eksperymentu:

Obejrzyj TEDtalk

TEDtalki to krótkie, maksymalnie 20-minutowe wykłady na różne tematy, które dostępne są z polskimi napisami. Możesz sprawdzić, czy interesują cię nowe strategie walki z rakiem, sposoby uprawiania ryżu w Azji czy edukacja alternatywna.
Więcej: ted.com

Znajdź kanał na YouTube

Jest dużo kanałów prowadzonych przez ludzi, którzy opowiadają o swoim zawodzie lub pasji. Możesz poznać ich punkt widzenia na daną sprawę, może nawet napisać do nich osobiście i zadać kilka pytań. Blogerzy i vlogerzy dostarczają obecnie ogromnie dużo informacji na przeróżne tematy.
Przykłady kanałów na YT:
•Cohabitat – kanał o życiu w zgodzie z naturą
•Kasia Gandor – przystępny kanał o nauce
•Element Talks – kanał o projektowaniu

Znajdź grupę na FB

Na pewno ogarniasz różne nowinki na Facebooku i należysz do kilku grup na tym portalu. Dzięki temu wiesz, że ludzie łączą się w grupy znajomych i nieznajomych, których łączą pasje, plany, a czasem – w których informują się o różnych wydarzeniach, festiwalach, stażach, warsztatach czy wolontariatach. Warto dołączyć do takiej grupy, żeby być na bieżąco i wiedzieć, co dzieje się w twojej okolicy.

Idź na konferencję/wydarzenie

Często organizowane są konferencje lub wydarzenia na konkretny temat naukowy czy zawodowy. Warto brać w nich udział, bo jest to skupisko ciekawych ludzi, ogromnej wiedzy i dużych pokładów inspiracji.
Przykłady konferencji, wydarzeń i festiwali:
•Festiwal Łódź Design o projektowaniu
www.lodzdesign.com
•Festiwal fotograficzny TIFF Festival
tiff.wroc.pl

Zrób staż / znajdź wolontariat

Podoba ci się działanie jakiejś organizacji czy festiwalu? Najpewniej możesz ich wesprzeć, zaczynając staż lub wolontariat. To najprostsza ścieżka, żeby od środka nauczyć się funkcjonowania danej instytucji czy wydarzenia. Poznasz dużo ludzi interesujących się podobnymi tematami, nauczysz się wielu nowych rzeczy, a przy okazji może utorujesz sobie drogę do zostania w danym miejscu na dłużej?

Mentoring i job shadowing

Znajdź osobę, która wykonuje zawód, o którym myślisz, umów się z nią na kawę i porozmawiaj o tym, jak wygląda jej praca. Możesz też spróbować spędzić jeden dzień pracy z tą osobą i zobaczyć w praktyce, jak wygląda jej zawód. To bardzo praktyczne podejście do tematu, które warto wypróbować!

Zrób kurs online

Chcesz spróbować projektowania stron lub restaurowania mebli, ale mieszkasz daleko od takich działań? Z pewnością znajdziesz kurs online, dzięki któremu będziesz mogła przyswoić sobie najprostsze techniki interesującej cię zajawki bez inwestowania dużych pieniędzy.

Idź na warsztaty

Jeśli masz możliwość – idź na warsztaty na temat, który cię interesuje. Zawsze dobrze bezpośrednio spotkać się z ludźmi, którzy mogą cię czegoś nauczyć.

Napisz artykuł

Jest sporo portali, do których możesz napisać artykuł o tym, w jakim momencie jesteś, co cię interesuje albo czego się boisz. Takie zrzucenie z siebie emocji jest bardzo wyzwalające, a co więcej – będziesz zaskoczona, jak wiele osób jest w podobnej sytuacji.

Polecamy:
szajnmag.pl
mamyglos.pl

Zrób własny projekt

Masz pomysł na inicjatywę lub konkretne działanie i chciałabyś je zrealizować? Wiesz, że istnieją organizacje, które mogą wesprzeć cię w zbudowaniu zespołu, zrobieniu własnego projektu, a czasami nawet sfinansowaniu go? To świetny pomysł na sprawdzenie swoich sił w pracy zespołowej, kierowaniu grupą czy po prostu znalezieniu bratnich dusz i spędzeniu razem świetnego czasu.

zwolnienizteorii.pl
challenges.openideo.com/challenge

Więcej na FB: Zmapuj siebie.

Jak wypromować swoją grę?

0
Obraz ExplorerBob z Pixabay

W poprzedniej części mojej serii tekstów o tworzeniu gier zapoznałem was bardziej z samym procesem tworzenia gier, z logicznym układaniem sposobu działania gry tak, aby miała ręce i nogi. Ale co dalej?

Gry tworzone przez pojedyncze osoby lub małe zespoły osób to tak zwane gry indie, lub indyki. Przykładami polskich gier indie są McPixel, Book of Demons, Super Hot czy 60 Seconds.

60 Seconds!

Gry indie nigdy nie dorastają popularnością do gier AAA, czyli wydawanych przez wielkie studia (np. Wiedźmin 3), jednak nie raz przerastają je pod względem fabuły, rozgrywki czy po prostu frajdy wynikającej z grania w nie.

Budżet takich gier jest mały, często nawet zerowy. Powstają głównie z pasji, przez co straty w przypadku nieudanego dzieła są znikome. Osoby tworzące takie gry mogą pozwolić sobie na niestandardowe sposoby rozgrywki lub ryzykowne poprowadzenie fabuły, bo gdyby okazało się to zbyt odstające od standardów, nie stracą setek tysięcy złotych tylko max. kilkaset złotych.

Jak zarobić na grze indie, którą stworzyliśmy sami lub z pomocą kolegów?  W końcu nie mamy specjalnego pracownika, który bada rynek gier i może dopasować kampanię reklamową do jak największych zysków. Jak samodzielnie zarabiać na naszym dziele?

Jeszcze podczas tworzenia gry warto zainteresować się crowdfundingiem. Kiedy mamy większość gry ukończoną, opisujemy ją na stronie takiej jak np. Kickstarter z kilkoma screenshotami oraz dajemy możliwość zapłaty w celu wsparcia projektu. W zamian np. wpisujemy nick osoby która nam pomogła gdzieś w grze (np. napisy końcowe), albo udostępniamy jej demo, czyli odpowiednio wycięty początek gry, np. pierwsze trzy poziomy.

Tą metodą mogły powstać gry indie takie jak Shovel Knight, Undertale, Darkest Dungeon czy Hyper Light Drifter.

Shovel Knight

Kiedy stworzyliśmy już całą grę i przetestowaliśmy ją (czy nie ma w niej żadnych błędów) przydałoby się ją wydać. Istnieje wiele serwisów do publikacji gier, jednak dwoma najpopularniejszymi są gamejolt i steam.

Wydanie gry na takich platformach działa na innej zasadzie i w przypadku paru z nich trzeba dodatkowo zapłacić za samą publikację, więc nie przeprowadzę was przez ten proces. W internecie znajduje się masa poradników.

Ważna jest odpowiednia wycena gry. Lepiej żeby kosztowała 15zł i kupi ją więcej ludzi, niż gdy kosztuje 50zł i kupią ją dwie osoby. Dlaczego? Nie dość, że zazwyczaj możemy zarobić więcej na tańszej grze, bo wiele osób będzie wolało wydać 15 zł, a nie 50 (większa ilość ludzi kupi, koszty się wyrównają), ale popularność gry rośnie, bo zamiast paru osób znających tytuł gry znajdzie się kilkadziesiąt lub kilkaset osób skłonnych polecić naszą grę swoim znajomym.

Drugim istotnym krokiem w promowaniu naszej gry jest reklama. Zapomnijcie o tekstach typu “Najlepsza gra indie roku” itp, bo to nie zadziała. Jeżeli nie jesteście rozpoznawalni na rynku, taka reklama wam nie pomoże. Sami przyznacie, że reklamy które krzyczą “JESTEM NAJLEPSZY, KUP MNIE”, jeszcze bardziej zniechęcają do zakupu produktu.

Najważniejsza jest kreatywność. Trzeba wymyślić coś niestandardowego i pozwolić temu pomysłowi pokierować całą kampanią. Najlepiej jak sam pomysł jest związany z grą.

Wcześniej wspomniany superhot w swojej reklamie pokazał trzon rozgrywki – zmienne upływanie czasu zależnie od naszych akcji, a reklama mobilnej gry “Kroksy – wyprawa Janusza” była specjalnie zrobiona jak najbardziej amatorsko i brzydko, ponieważ sama gra w założeniu też ma taka być.

W końcu, kiedy wydaliśmy grę i ją zareklamowaliśmy, trzeba dotrzeć do większej publiki. Najlepiej skontaktować się z jakimś youtuberem lub serwisem o grach np. GryOnline. Nie zawsze uda wam się zachęcić drugą stronę do zareklamowania waszej gry, lub nawet zagrania w nią, ale nic się nie stanie jeżeli spróbujecie, a druga strona odmówi.

Jeżeli jednak osoby, do których się zgłosiliście wyrażą zainteresowanie projektem bardzo dobrymi sposobami promocji indyka (oraz zapewnienia drugiej stronie ciekawych treści) są recenzje i tak zwane letsplaye. Recenzje pozwalają odbiorcom zapoznać się z zaletami i wadami naszego produktu oraz pomóc w decyzji odnośnie zakupu dzieła. Nie można jednak wpaść w pułapkę wykupionych recenzji. Zapłacenie w zamian za ukrycie wad produktu pogarsza tylko sytuację, ponieważ gracze widzący bardzo pozytywne recenzje recenzentów i mizerne głosy przeciętnych graczy będą mocno kręcić nosem.

Letsplaye lub inaczej gameplaye to dokumentowanie (zazwyczaj w formie filmu) rozgrywki z gry razem z odczuciami gracza odnośnie gry. Mają dużo mniej oficjalną formułę niż recenzje, bo są zazwyczaj nagrywane spontanicznie.

Niezależnie od tego, na jakim etapie waszej podróży ku stworzeniu własnej gry jesteście, mam nadzieję że rady zawarte w tym tekście przydadzą wam się teraz, lub w przyszłości.

Do zobaczenia!

yellowshark

Dlaczego kochamy internet i co robić, gdy go nie ma

0

Przed skorzystaniem z internetu zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do (niewidzialnego) opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, gdyż każda rzecz niewłaściwie stosowana zagraża twojemu życiu lub zdrowiu.

Dlaczego kochamy internet?

Większość z nas bez trudu rzuci kilkoma odpowiedziami. Internet jest w zasięgu ręki, zastępuje przekopywania się przez zatęchłe archiwa. Pozwala poznawać ludzi z całego świata i utrzymywać z nimi kontakt – bez wychodzenia z domu, a nawet bez pokazywania się nikomu na oczy. Pozwala nam kreować siebie na nowo, mówić o sobie tylko to, co chcemy (a przynajmniej tak nam się wydaje). Dostarcza też niewymagającej wysiłku rozrywki, czyni dostęp do wiedzy znacznie łatwiejszym i umożliwia zdobywanie nowych umiejętności na własnych warunkach. Dzięki internetowi możemy być niezależni od własnej lokalizacji, pracować lub uczyć się z dowolnego miejsca na ziemi. Nie da się ukryć, że internet zaspokaja wiele naszych potrzeb, a codziennie życie staje się dzięki niemu znacznie przyjemniejsze.

Gdzie w takim razie leży problem?

Na pewno nie w samym internecie – ustaliliśmy już, że jest wprost genialnym narzędziem. Problem pojawia się na etapie niewłaściwego użytkowania, niezapoznania się z ulotką – chociażby taką, jak ten artykuł.

Niestety, łatwo uzależnić się od czegoś, co pozwala nam zaspokajać wiele naszych potrzeb praktycznie bez wysiłku. A nawet jeśli nie ma jeszcze mowy o uzależnieniu, to całkowite poleganie na internecie w roli zaspokajacza potrzeb jest zwyczajnie szkodliwe, bo prowadzi do tego, że zamiast rozwijać nowe umiejętności… tracisz stare.
Każda osoba, która spędziła kiedyś wiele godzin ciągiem przed ekranem, musiała doznać tego uczucia rozkojarzenia, które towarzyszy zamknięciu laptopa. Zbombardowany bodźcami mózg (a bodźców urządzenia wyposażone w dostęp do internetu dostarczają całą masę) potrzebuje dłuższej chwili na przyzwyczajenie się do nieinternetowej rzeczywistości. Po tygodniach lub nawet dniach rozmawiania z ludźmi wyłącznie przez sieć, prowadzenie jakiejkolwiek rozmowy zaczyna wydawać się… trudne. Nie wspominając o śnie – po technologicznych maratonach to z nim bywa najgorzej. Takie przykłady można mnożyć bez końca.

Jak uniknąć skutków ubocznych?

To akurat jest całkiem proste – wystarczy równoważyć korzystanie z internetu innymi czynnościami, które także zaspokajają nasze potrzeby, sprawiają nam przyjemność i rozwijają nasze umiejętności.

TO CO ZAMIAST?

Nie zawsze, ale… raz na jakiś czas zamiast tego, zrób to:
• Zamiast kolejnej rundki po wszystkich portalach społecznościowych zrób rundkę po osiedlu.
• Zamiast patrzeć wtedy w telefon rozejrzyj się i sprawdź, co ostatnio zmieniło się w okolicy.
• Zamiast wpatrywać się w najnowsze update’y na profilu przyjaciela umów się z nim na kawę lub lody.
• Zamiast wpatrywania się w teledyski przez kolejną godzinę, sprawdź, kiedy w okolicy odbędzie się fajny koncert, i zaplanuj wyjście.
• Zamiast zastanawiać się, czy masz jakieś szanse u tej osoby, która wydaje się taka fajna w sieci, zagadaj do niej na żywo.
• Zamiast wzdychania nad zdjęciami z wakacji powzdychaj nad ich wydrukami i powieś je sobie na ścianie.
• Zamiast sześciu godzin gry postaw sobie jakieś wyzwanie i nie poddawaj się dopóki go nie wypełnisz (np. znajdź najlepszą kawiarnię w mieście, napraw półkę, która od wieków się przekrzywia, przeskacz całą godzinę w parku trampolin).
• Zamiast lektury trzeciego fanfiction z rzędu napisz własne. Wrzucenie go potem do sieci: dozwolone.
• Zamiast nieustannego odświeżania Tumblra rozejrzyj się po swoim pokoju (lub swoim mieście!) i zastanów się, czy możesz zrobić czemuś tumblrowe zdjęcie.

Kiedy, jeśli nie dziś? – wywiad z Pawłem Blicharskim

0

Paweł Blicharski – 19-letni założyciel najszybciej rozwijającego się w Polsce portalu rowerowego wysportowani-portal-kolarski.pl, drużyny kolarskiej WRT, marki odzieżowej Pablo Wear, aplikacji mobilnej Weight Under Control i agencji interaktywnej. Autor książki „21 wiek choroba przeciętności”. Obejrzyj jego wystąpienie podczas Digital Yourh Forum 2018 na digitalyouth.pl.

DY: Realizujesz bardzo dużo projektów, skąd masz odwagę i motywację, żeby podejmować tyle nowych wyzwań?

Paweł Blicharski: Przy tworzeniu kolejnych projektów towarzyszy mi jedna myśl. Kiedy, jeśli nie dziś? Nie cofnę wczorajszego dnia, a dzisiejszego nie chcę żałować. Nie żyję marzeniami, staram się żyć celami. Marzenia to tylko snucie myśli o tym, co chciałoby się mieć. Natomiast życie celem – to już realizacja określonych planów. Takie podejście motywuje mnie do tworzenia kolejnych start-upów. Jeśli kiedykolwiek pomyślałem np. „cudownie byłoby mieć własną markę odzieżową”, to staram się to zrealizować. Właśnie tak powstawał każdy mój projekt. Najpierw pojawiało się marzenie, potem zamieniałem je w cel, a następnie dążyłem do realizacji kolejnych etapów i przedstawiałem projekt światu. Staram się wykorzystywać w pełni swoje możliwości. Stąd takie zaangażowanie w tak wiele działań. Mam dopiero 19 lat. Chociażby z tego względu chcę spróbować swoich sił jeszcze w wielu dziedzinach, nie tylko biznesie. Żeby móc zrealizować wszystkie swoje pomysły, staram się inteligentnie dysponować czasem i tak planować zajęcia, żeby znaleźć czas na naukę, biznes, sport i odpoczynek. Ważne jest odpowiednie podejście i ustalenie priorytetów, trzeba wiedzieć, co jest dla nas w życiu ważne, a co najważniejsze. U mnie wygląda to tak, że w ciągu dnia najpierw wykonuję najważniejsze rzeczy, a wolne dni pozostawiam na sport, odpoczynek czy social media.

DY: Według ciebie, przeciętność to choroba naszych czasów. Co w takim razie znaczy bycie nieprzeciętnym?

PB: Dobrze jest poszukać własnej odpowiedzi na to pytanie. Dla mnie bycie nieprzeciętnym to wyróżnianie się na tle innych osób, między innymi dzięki jasnemu określeniu swoich celów i codziennemu dążeniu do ich realizacji. Obecnie wiele osób żyje z dnia na dzień, bez planu na przyszłość. Ja swojej nieprzeciętności szukałem też, w tym co sprawiało mi w najmłodszych latach najwięcej przyjemności. Większość moich biznesów opieram na pasji, czyli na sporcie. Po jakimś czasie oprócz pasji ważna stała się dla mnie ciekawość, dlatego próbuję wielu nowych działalności, żeby sprawdzić, czy się w nich spełnię.

DY: Jak myślisz, co najbardziej ogranicza rozmach młodych ludzi?

PB: Nic tak nie hamuje młodych ludzi jak otoczenie. Wiem to z własnego doświadczenia. Wielu moich rówieśników żyje z dnia na dzień. A ja chciałem czegoś więcej od życia. I to był dla mnie problem, bo bałem się odrzucenia, bycia innym, miana „aliena”. Na szczęście w wielu przypadkach „inność” popłaca. Zdecydowałem się odrzucić negatywne komentarze, polubić siebie pomimo negatywnego nastawienia innych i robić to, co daje mi szczęście i satysfakcję.

DY: Nie wszyscy mamy taki sam start – czasem nasze okoliczności życiowe są bardzo trudne. Co wtedy?

PB: Po kilkuletnich obserwacjach innych doszedłem do następującego wniosku: dany cel można osiągnąć, tylko jedna osoba dotrze do tego celu szybciej, inna po prostu wolniej, i nie ma, co tych dróg porównywać. Najważniejsze to iść ciągle do przodu, otaczać się odpowiednimi ludźmi i się nie poddawać. Nieważne, że zaczęliśmy później niż inni. Dobrze jest odpowiedzieć sobie na pytanie: co mi przyniesie więcej satysfakcji? Spróbowanie swoich sił w działaniu, bez gwarancji, że się uda? Czy bierność, a później żałowanie, że nie spróbowaliśmy? Każdy moment jest dobry na spełnianie się i życie pełnią życia. Podam przykład. Podczas pielgrzymki w Medjugorie mieliśmy spotkanie z członkami wspólnoty Cenacolo. Grupą ludzi, którym nikt nie dawał szans. Byli to wieloletni narkomani i alkoholicy, którzy od najmłodszych lat staczali się, ale w pewnym momencie postanowili zacząć wszystko od nowa. Po kilku latach wychodzili z nałogu i zaczynali nowe życie. To pokazuje, że nie ma nieodpowiedniego momentu na rozpoczęcie swojego życia od nowa.

DY: Dziękujemy.

Aplikacje do robienia notatek

0

Często przeglądając coś w internecie można natknąć się na ciekawe zasoby, które mogą być przydatne w przyszłości. Na taką okazję warto być przygotowanym i korzystać z jednego z internetowych notatników. Poniżej prezentujemy rozszerzenie dla przeglądarki Chrome, które umożliwiają wygodne notowanie.

Evernote Web Clipper

Evernote to bardzo popularna aplikacja, która umożliwia zapisywanie zasobów internetowych. Evernote Web Clipper to wtyczka dla przeglądarek, m.in. Chrome, dzięki której możliwe jest bardzo szybkie i wygodne zapisywanie np. stron internetowych. Zapisane treści można odczytywać w aplikacji mobilnej lub na stronie usługi.

Google Keep

Google Keep to Googlowa aplikacja do robienia notatek. Oprócz dodatku do Chroma funkcjonuje także jako aplikacja mobilna w systemie Android oraz iOS. Zapisanymi notatkami można wygodnie dzielić się ze swoimi znajomymi.

OneNote Web Clipper

OneNote Web Clipper to kolejny dodatek do Google Chrome, który umożliwia wygodne zapisywanie internetowych zasobów “na potem”. Do zapisanych przez nas zasobów możemy mieć dostęp z dowolnego urządzenia. Wystarczy zalogować się na stronę usługi.

Save to Pocket

Pocket to popularna usługa do zapisywania różnorodnych notatek i zasobów. Do naszego wirtualnego schowka można wygodnie zapisywać zasoby internetowe dzięki dodatkowi do przeglądarki m.in. Google Chrome. Po zainstalowaniu dodatku obok adresu strony pojawia się ikonka usługi. Po kliknięciu w nią oglądana w danym momencie strona zostaje zapisana do schowka. Podobnie jak w przypadku opisywanych wcześniej usług do naszych zasobów możemy mieć dostęp poprzez stronę internetową lub aplikację webową.

Save to Google Drive

Ostatni w zestawieniu dodatek umożliwia zapisywanie treści na Dysk Google. Po jego zainstalowaniu do menu kontekstowego zostaje dodana opcja “Zapisz do Dysku Google”. Dzięki temu można w wygodny sposób zapisywać dokumenty, obrazy oraz na stronach HTML5 video i audio.

Twojego zawodu jeszcze nie ma

0
Obraz Free-Photos z Pixabay

Znacie to pytanie: „Kim chcesz zostać, jak dorośniesz”? Odpowiedź na nie zawsze była trudna, a teraz stała się jeszcze trudniejsza, ponieważ według Światowego Forum Ekonomicznego 65% dzisiejszych młodych ludzi będzie pracować w zawodach, które jeszcze nie istnieją.

Ale to nie koniec zmian – do 2030 roku w samych USA zniknie 375 milionów etatów, bo wiele czynności teraz wykonywanych przez ludzi będzie realizowanych przez maszyny. Wiele zawodów przetrwa w zmienionej formie – ich wykonywanie będzie oznaczało coś innego niż do tej pory. Jak się odnaleźć w tak szybko zmieniającym się świecie, gdzie więcej nie wiadomo niż wiadomo?

Ciągły rozwój

Dawno, dawno temu było tak, że wielu ludzi wykonywało zawód, którego nauczyło się na studiach. Dzisiaj taki scenariusz jest już praktycznie niemożliwy. Większość z nas będzie uczyć się całe życie i na bieżąco dostosowywać swoje kompetencje do zmieniających się wymogów rynku pracy. Future of Jobs zrobiło ranking 10 umiejętności, które były najważniejsze w 2015 roku i tych, które będą odgrywać najważniejszą rolę w roku 2020. Poza pierwszą kategorią, czyli kompleksowym rozwiązywaniem problemów pozostałe pozycje różnią się od siebie – kreatywność awansowała z ostatniego miejsca na 3., na 6. miejscu pojawiła się inteligencja emocjonalna, z zestawienia zniknęła ocena jakości. Jakie umiejętności trafią do takich rankingów za 10 czy 15 lat? Tego nie da się przewidzieć.

Future jobs

2015

  1. Kompleksowe rozwiązywanie problemów
  2. Współpraca z innymi
  3. Zarządzanie ludźmi
  4. Krytyczne myślenie
  5. Negocjacje
  6. Ocena jakości
  7. Zorientowanie na usługi
  8. Wnioskowanie i podejmowanie decyzji
  9. Aktywne słuchanie
  10. Kreatywność

2016

  1. Kompleksowe rozwiązywanie problemów
  2. Krytyczne myślenie
  3. Kreatywność
  4. Zarządzanie ludźmi
  5. Współpraca z innymi
  6. Inteligencja emocjonalna
  7. Wnioskowanie i podejmowanie decyzji
  8. Zorientowanie na usługi
  9. Negocjacje
  10. Elastyczność poznawcza

 

Roboty już tu są

Można powiedzieć, że jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana. A my mamy przywilej uczestniczyć w rewolucji, a dokładniej czwartej rewolucji przemysłowej, w której jedną z głównych ról odgrywa technologia. Automatyzacja to zastąpienie ludzkiej pracy – zarówno fizycznej, jak i umysłowej – przez maszyny, które określone czynności wykonują bez udziału człowieka. Automatyzacja wypiera niektóre zawody i wypierać będzie kolejne, ale oczywiście kreuje też nowe. Najbardziej zagrożone są takie prace, które nie wymagają szczególnych kwalifikacji lub kreatywności i polegają w dużej mierze na wykonywaniu powtarzalnych czynności. Według badań przeprowadzonych przez McKinsey Global Institute najtrudniejsze do zautomatyzowania są natomiast kompetencje społeczne i emocjonalne. Zatem wraz z postępem automatyzacji dostajemy możliwość skupienia się na rozwijaniu wyjątkowych umiejętności – takich, które nie mogą być skopiowane przez maszyny. To właśnie na takich zasobach w dużej mierze będą się opierać nowe zawody. Do tych zasobów należą m.in. innowacyjność, empatia, kreatywność, przywództwo, intuicja, wspomniana wcześniej inteligencja emocjonalna czy też umiejętność budowania i rozwijania relacji z innymi ludźmi. Ocenia się, że najmniejsze ryzyko automatyzacji dotyczy takich zawodów jak lekarz, terapeuta, psycholog, architekt danych i system designer, a także duchowny.

Mimo że przyszłości całkiem przewidzieć się nie da bierność i inercja nie pomogą nam odnaleźć się na rynku pracy czy odnieść sukcesu zawodowego. Zmieniająca się rzeczywistość domaga się od nas kreatywności, otwartości, skoncentrowania na ciągłym rozwoju. Na szczęście mogą nas w tym wspierać nowe technologie.

Mindfulness

0

Mindfulness (uważność) to trening, który pomoże ci zbudować wewnętrzną podstawę do pełnego życia z tobą w roli głównej. Ćwiczenia uważności pomogą ci odkryć, jak zwracać uwagę na wszystko, co robisz, być ciekawym i mieć pozytywne, otwarte nastawienie. Ba! Może nawet uda ci się wydobyć to, co masz w sobie najlepszego: pełen komfort z bycia sobą i w swoim ciele, satysfakcję z tego, kim jesteś, otwarcie na świat i podążanie za swoimi marzeniami. Bzdura? Nie sądzę. Potwierdzają to badania naukowe z całego świata.

Autor: Agnieszka Figaj

No to jak? Zwracasz uwagę? Tak? A dasz radę powiedzieć, ile czasu spędzasz z telefonem? Jak często w ciągu dnia przesuwasz palcem po ekranie? A może wysłałeś coś, czego dosłownie chwilę później żałowałeś? Wszyscy czasem działamy na autopilocie – czytamy, chodzimy, jemy lub nawet rozmawiamy bez udziału świadomości. Za dużo robimy, za mało jesteśmy obecni.

Tu i teraz

Być obecnym to być tu i teraz! W każdym momencie. „Mindfulness oznacza zwracanie uwagi w szczególny sposób: z rozmysłem, na chwilę obecną i bez oceniania” (autorem tej definicji jest Jon Kabat-Zinn). Ćwiczenie uważności pozwala wyłączyć tryb autopilota. Uczy, jak działać mniej impulsywnie, jak się zatrzymywać i złapać oddech.
Tych kilka milisekund od bodźca do naszej reakcji, kiedy możesz spotkać się z tym, co w tobie, jest bezcenne, bo umożliwia świadomy wybór, jak chcesz się zachować.

Gwałtownie czy spokojnie. Świadomie czy automatycznie. Jak wrócić do obecnej chwili? Używając kotwicy, czyli oddechu. Oddech to przyjaciel, który zawsze jest z tobą. Mówi, czego ci potrzeba. Pomaga się uspokoić. Wdech nasyca ciało energią, a wydech odpręża. Gdy więc twoje myśli wędrują na różne strony, postaraj się skupić na oddechu. Oddech zakotwiczy cię w bieżącej chwili.
Korzystanie z technologii samo w sobie nie jest złe. Jednak używanie jej zbyt długo i bez limitów wpływa niekorzystnie na zdrowie. W naszej rzeczywistości nie uciekniemy od komputerów, gier czy mediów społecznościowych i nie w tym rzecz. Chodzi o umiejętność bardziej świadomego korzystania z elektroniki i dostrzegania drobnych życiowych przyjemności.

fot: Joshua Earle

Chcesz sprawdzić, jaka jest twoja cyfrowa relacja z telefonem?
Zacznij od kilku ćwiczeń.

1. Połóż telefon na dłoni.
2. Zamknij oczy.
3. Weź trzy głębokie wdechy i wydechy.
4. Otwórz oczy i popatrz na telefon, jakbyś nigdy nie widział nic podobnego
5. Co czujesz, gdy na niego patrzysz?
6. Jaki jest w dotyku?
7. Jaki jest jego ciężar?
8. Obserwuj swoje doznania, nieprzyjemne uczucia, myśli i emocje.
9. Zapisz je, kiedy skończysz.

Poobserwuj, co się dzieje, gdy nie używasz telefonu tak, jak zwykle. Staraj się być ciekawym swoich odkryć. Może coś cię zaintryguje lub zainspiruje? Warto spróbować. Może sprawdzisz, jak ci jest w różnych sytuacjach?

• Podczas twoich posiłków telefon odpoczywa.
• Kiedy śpisz, telefon nocuje w innym pokoju.
• Toaleta jest strefą bez telefonu.
• Korzystasz z telefonu tylko do 20:00.
• Niedziela jest dniem bez telefonu.

Poszukaj tego, co odpowiada ci najbardziej. Zmieniaj, dodawaj, ograniczaj według własnych potrzeb. Pamiętaj jednak: unikaj bezsensownego przesuwania palcem po ekranie.
I jeszcze kilka rad, jak ćwiczyć uważność.

#1 weź oddech

Ładuje się strona? Czekasz na wiadomość? Wykorzystaj tę chwilę i sprawdź, jak ma się twój oddech! Obserwuj go przez chwilkę. Sprawdź, czy możesz podążać wraz z nim, gdy wędruje w twoim ciele. Zauważ, jaki jest. Czy jest szybki, czy powolny. Głęboki czy płytki. Połóż dłoń na brzuchu i poczuj jego ruch. W górę i w dół. Jesteś tu i teraz. Brawo!

#2 bądź świadomy

Naklej na telefon małą naklejkę. Biedronkę, motylka lub coś, co znajdziesz. Możesz też sam coś narysować i przykleić taśmą klejącą. To twój guzik „Stop”, który przypomina ci, żeby się zatrzymać. Możesz go używać, kiedy potrzebujesz przerwy lub raz dziennie.

1. Przerwij na chwilę to, co teraz robisz.
2. Weź trzy głębokie wdechy i wydechy.
3. Obserwuj: co się teraz dzieje w moim ciele, w mojej głowie, jak się czuję.
4. Zauważ to tylko i przyjmij, co teraz czujesz z otwartością i życzliwością. A może i z uśmiechem.

#3 zarzuć kotwicę

Powiadomienia cię rozpraszają? Bip. Nowy post? Bip, bip. Wiadomość? Bip. Gra się stęskniła i cię woła? A może zamiast natychmiastowej reakcji na sygnał „bip”, spróbuj użyć go jako kotwicy, by skupić się na obecnej chwili, na tu i teraz. Kiedy usłyszysz sygnał, postaraj skierować uwagę na swój oddech. Weź wdech i przenieś uwagę na miejsce, gdzie twoje ciało styka się z podłożem. Poczuj, że to twój grunt.
Dzięki ćwiczeniu uważności możesz zyskać większe skupienie i lepszy sen. Łatwiej skończyć to, co zacząłeś. Zredukować napięcie w ciele. Zwiększyć poziom szczęścia.

Więcej ćwiczeń i zadań znajdziesz w książce Eline Snel
pt. „Daj Przestrzeń”. Powodzenia! I uważaj, to działa.

Wielka zmiana zaczyna się od małych rzeczy

0
Obraz Gerd Altmann z Pixabay

Pewnego letniego dnia w 2015 roku, jako czternastolatek, wpadłem na świetny pomysł. Postanowiłem, że prześledzę historię mojej rodziny i stworzę własne drzewo genealogiczne, poznam wszystkich swoich przodków. Z typowym dla nowego hobby zapałem przystąpiłem do przepytywania moich dziadków, robienia notatek, a także przeszukiwania rodzinnych pamiątek i kronik. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że w ten sposób na sobie samym zacznę poznawać skalę problemu, którym po dziś dzień się zajmuję.

Autor: Tymon Radzik – licealista, działacz na rzecz praw człowieka, w szczególności na rzecz prawa dzieci do partycypacji, programista. Społeczny doradca Ministra Cyfryzacji, zwycięzca nagrody głównej konkursu programistycznego Google Code-in 2016. W 2017 r. jeden z trzech finalistów Międzynarodowej Dziecięcej Nagrody Pokoju (tzw. dziecięcego nobla).

W pewnym momencie utknąłem. Poszukiwania stanęły w martwym punkcie, nie mogłem znaleźć żadnych dalszych informacji o jednej praprababci. Jedyne, co miałem, to data i miejsce jej narodzin. Po chwili namysłu pomyślałem, że dobrym pomysłem będzie napisanie do urzędu miasta krótkiego listu z prośbą o przesłanie odpisu jej aktu urodzenia. Po kilkunastu dniach otrzymałem odpowiedź odmowną. Dla kierownika urzędu stanu cywilnego jedynym problemem w przesłaniu jednostronicowego dokumentu okazał się mój wiek. Taka sytuacja powtórzyła się parokrotnie w różnych miejscowościach. Prosta sprawa stawała się niemożliwością. Zacząłem wtedy dostrzegać, że problem nie jest jednostkowy, ale dotyczy działania całego systemu organów władzy publicznej.

Prawo to narzędzie

„Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa.” Prawo jest narzędziem. Prawo jest skuteczne przez zaangażowanie w jego stosowanie całego państwowego aparatu przymusu. Jeżeli jednak prawo jest niesłuszne lub niesprawiedliwe, ten sam aparat wyrządza ludziom krzywdę. Nie mogłem i nie mogę się zgodzić na niewątpliwą krzywdę, jaką jest odbieranie głosu i możliwości interakcji w przestrzeni publicznej osobom niepełnoletnim, zwłaszcza jeśli czyni to władza, która ma traktować wszystkich ludzi równo i bez cienia dyskryminacji. Nie jestem osobą, która pozostawia otwarte sprawy. Podjąłem wyzwanie.

Dobre zmiany

Moje działania doprowadziły m.in. do zmiany prawa – Kodeksu postępowania cywilnego i Prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi – w ten sposób, że od 14 lipca 2017 roku osoby niepełnoletnie mogą zdobywać wiedzę o działaniu władzy sądowniczej, samodzielnie uczestnicząc w rozprawach. Ponadto skutkowały one wydaniem precedensowych orzeczeń przez wojewódzkie sądy administracyjne i Naczelny Sąd Administracyjny, w których określono pozycję małoletniego w formalnych kontaktach z organami państwa. Jedna z moich spraw, dotycząca udostępniania informacji publicznej, zakończyła się złożeniem skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Ponadto w wyniku mojej współpracy z Panią Minister Cyfryzacji Anną Streżyńską wiele aplikacji i systemów państwowych, w tym np. „mTożsamość”, wyświetlająca i weryfikująca dane z dowodu osobistego w telefonie, otworzyło się na dzieci i młodzież, a dla części inżynierów standardem stało się uwzględnianie sytuacji osób małoletnich już na etapie projektowania nowej usługi.

To całkiem proste

Z powyższego opisu można wnioskować, że cała procedura prowadząca do tych rezultatów musiała być skomplikowana, żmudna i niedostępna. To nieprawda! Myślę, że sam jestem tego najlepszym przykładem – wywieranie wpływu na władzę w żadnym wypadku nie jest działaniem ekskluzywnym, którego podejmowanie wymaga specjalistycznej wiedzy, znajomości lub długoletniego doświadczenia. By poruszyć urzędową machinę, nie trzeba być adwokatem. Przeciwnie, spowodowanie zmiany w naszej rzeczywistości bywa prostsze od wysłania zgłoszenia o błędzie w oprogramowaniu. Iskrą zapalną może być każdy z nas – gwarantuje to nam Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, przyznając każdemu w art. 63, prawo do składania petycji, wniosków oraz skarg do organów władzy publicznej i innych instytucji, które wykonują zadania zlecone z zakresu administracji publicznej.

Przykładowo, napisanie wniosku nie wymaga znajomości prawa ani prawniczego żargonu. Wystarczy w kilku, kilkunastu zdaniach jasno wyartykułować swoje żądanie i opisać, czemu jego realizacja byłaby ważna dla nas lub nawet dla całej większej społeczności, i wysłać przygotowany tekst e-mailem do właściwego urzędu wraz ze swoim imieniem i nazwiskiem oraz danymi adresowymi. Urząd co do zasady będzie musiał ustosunkować się do naszej prośby w ciągu 30 dni. Jeśli stwierdzi, że pomyliliśmy się w adresowaniu, sam przekaże nasze pismo do właściwego organu. Prawda, że jest to proste?

Pierwszy krok

Wielka zmiana często zaczyna się od małych rzeczy. Petycja lub wniosek mogą dotyczyć spraw ustrojowych, ale też częstych spóźnień autobusów komunikacji miejskiej czy braku ścieżek rowerowych w okolicy. Nie bójmy się mówić o naszych potrzebach. Część problemów nie jest rozwiązywana, bo nigdy nie jest identyfikowana. Pamiętajmy, że władze nie mają problemu z nadmiarem wniosków – ta obywatelska aktywność jest zjawiskiem ściśle deficytowym. To od nas zależy kształt rzeczywistości, w której żyjemy. Nie bójmy się wykorzystywać danych nam narzędzi!
Jeżeli mielibyście jakiekolwiek pytania lub wątpliwości, chcielibyście rozwiać niejasności, serdecznie zapraszam do kontaktu. Może razem uczynimy nasz świat choć odrobinę lepszym?

Najpopularniejsze

Najnowsze artykuły

Nowa funkcja Google’a do przekształcania zdjęć w dzieła sztuki.

Jakiś czas temu Google w swoim portalu Arts & Culture wprowadził aktualizację o nazwie Art Transfer, która pozwala wystylizować swoje zdjęcie na wzór malarstwa wybranego artysty. Korzystając z Art Transfer, można tworzyć unikalne prace artystyczne, łącząc własne zdjęcia...